piątek, 30 kwietnia 2010

116. Małe podsumowanie

Szok Torunia po decyzji Bydgoszczy o starcie w boju o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku ustąpił miejsca mobilizacji. Gród Kopernika jest gotowy i zdeterminowany do walki o europejskie laury jak nigdy wcześniej.

Kamienica „Pod Gwiazdą” w Toruniu. Przy jednym stole spotykają się prezydenci pięciu największych miast w województwie. Jest marzec 2007 roku. Niecały rok wcześniej Toruń zadeklarował swój udział w konkursie o tytuł ESK 2016. Teraz, dzięki podpisaniu deklaracji wsparcia, chce zachęcić miasta w regionie do współpracy, aby razem zaprezentować się na europejskiej arenie i wspólnie czerpać z tego promocyjne korzyści.
„Uroczyście deklarujemy (...) poparcie kandydatury Torunia - jako reprezentanta regionu kujawsko-pomorskiego - do tytułu ESK w roku 2016. (...) Deklarujemy wspieranie Torunia oraz włączenie się w przygotowania i realizację przedsięwzięć, służących osiągnięciu sukcesu, jakim będzie zdobycie tytułu ESK w 2016 roku” - czytamy w dokumencie.
Swoje podpisy składają: prezydent Torunia Michał Zaleski, prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, prezydent Włocławka Andrzej Pałucki, prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza oraz prezydent Grudziądza Robert Malinowski. Są uściski dłoni, uśmiechy do kamery i długie wypowiedzi dla mediów. Trzy lata później Bydgoszcz bez zapowiedzi zrywa dane słowo i nikt już się nie uśmiecha. Prezydent Dombrowicz do dziś osobiście nie skomentował, ile wart był jego podpis.
Skąd pomysł, aby Toruń starał się o tytuł ESK 2016? Inicjatywa rodzi się w 2006 roku w Wydziale Rozwoju i Projektów Europejskich Urzędu Miasta Torunia, którego dyrektorem jest wówczas Piotr Całbecki. W październiku 2006 roku Toruń jest pierwszym polskim kandydatem. Gdy Całbecki trafia na fotel marszałka województwa, pojawia się pomysł, aby przy okazji starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury pokazać potencjał całego regionu. Marszałek podpisuje list intencyjny z prezydentem Torunia, a prezydenci miast z regionu wspomnianą wyżej deklarację.
Toruń wybiera logo i nawiązuje współpracę z jednym z hiszpańskich miast kandydujących do tytułu ESK - Pampeluną. W 2016 roku Europa będzie przecież miała dwie kulturalne stolice - jedną z Polski i jedną z Hiszpanii. Chodzi o to, by pokazać, że Toruń już dziś myśli o współpracy polsko-hiszpańskiej w 2016 roku. Z pewnością nie będzie to bez znaczenia podczas podejmowania decyzji o przyznaniu tytułu. Rusza też cykl konsultacji społecznych i tworzenie głównych osi kandydatury. W tym czasie do konkursu przystępują kolejne polskie miasta.
W maju 2008 roku powstaje Biuro ESK „Toruń 2016”, które ma koordynować i monitorować działania związane ze staraniami Torunia. I wtedy pojawia się pierwszy zgrzyt. W sierpniu odchodzi Barbara Sroka, odpowiedzialna do tej pory za kandydaturę Torunia. Dlaczego? Jej partner wygrywa konkurs na operatora przygotowań „Gdańsk ESK 2016”. Dyrektorką biura „Toruń 2016” zostaje w listopadzie Olga Marcinkiewicz. Rozpoczyna się nowy etap.
Współpraca z Pampeluną wciąż się rozwija. Wybrani artyści mają szansę prezentować się w stolicy Nawarry podczas Dni Torunia. Z kolei w Toruniu odbywają się obchody San Fermin. To słynne na cały świat święto, podczas którego na ulicach Pampeluny odbywają się gonitwy byków. Hiszpanie przyjeżdżają nad Wisłę, aby nakręcić film dla nawarryjskiej telewizji. Programu na 2016 rok wciąż jednak nie ma. W toruńskim magistracie twierdzą, że nie ma po co tak się spieszyć. Olga Marcinkiewicz sprowadza zagraniczną ekipę, z którą organizuje w 2009 roku Festiwal Światła „Skyway 2009”. Przez kilka dni torunianie mają okazję oglądać świetlne wizualizacje na wybranych zabytkach. Efekt jest piorunujący. Ulice miasta wypełniają się spragnionymi wrażeń mieszkańcami. Problem w tym, że „Skyway” to jedyne osiągnięcie, którym może pochwalić się dyrektor Marcinkiewicz. Po roku urzędowania prezydent Torunia przyjmuje jej rezygnację.
W grudniu 2009 roku zastępuje ją Krystian Kubjaczyk. Prace nad aplikacją nabierają rozpędu. Powstaje 15-osobowa Rada Programowa, w której skład wchodzi też trójka przedstawicieli bydgoskiego środowiska: Paweł Łysak (dyrektor Teatru Polskiego), Marzena Matowska (dyrektorka Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka”) oraz dr Aleksander Jankowski (naukowiec z UKW). Dyrektorem programowym Biura ESK „Toruń 2016” zostaje Roman Kołakowski, specjalista od plenerowych widowisk multimedialnych, który przez ok. 10 lat był dyrektorem artystycznym Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
Kołakowski stawia na Bydgoszcz. Tworzy koncepcję „Gwiazdy Podwójnej”, współpracy miast, które mają świecić jednym mocnym blaskiem. Toruń dwukrotnie próbuje zorganizować w Bydgoszczy spotkanie z bydgoskimi twórcami, ale za każdym razem spotyka się z odmową. Dlaczego? 1 kwietnia tego roku Bydgoszcz ujawnia, że... sama zaczyna starania o tytuł ESK 2016. Powód? - Brak działań ze strony Torunia - mówią w bydgoskim magistracie.
Co Toruń zrobił w ramach współpracy z Bydgoszczą? Powstał toruńsko-bydgoski miesięcznik „Tost”, promujący najciekawsze wydarzenia kulturalne w regionie, reprezentanci Bydgoszczy znaleźli się w składzie Rady Programowej „Toruń 2016”, zapraszano też bydgoskich twórców do udziału w debatach o kulturze. Bydgoszcz odeszła przed terminem złożenia konkursowej aplikacji, który mija 30 sierpnia. Zdezorientowani poczuli się nawet bydgoscy reprezentanci rady, którzy mieli mieć znaczący wkład w tworzenie i opiniowanie programu „Toruń 2016”.
Zdrada nad Brdą przyczynia się do rezygnacji Romana Kołakowskiego z fotela dyrektora programowego. Pod koniec kwietnia jego miejsce zajmuje Zbigniew Lisowski.
Co teraz? Prace nad toruńską aplikacją dobiegają końca. Toruń zarezerwował w tym roku 3 mln zł na działania związane z ESK 2016. Hasłem przewodnim ma być „Wszechświat Kultury”. Miasto chce pokazać, że wszystko, co liczy się w światowej kulturze, można odnaleźć i w Toruniu. Od artystycznego potencjału po innowacyjne kopernikańskie myślenie. Oprócz budżetu Toruń ma także, co jest chyba najważniejsze, poparcie mieszkańców, którzy chętnie użyczyli swoich twarzy w kampanii wizerunkowej. A wkrótce toruńska inicjatywa ma być widoczna nawet z... kosmosu. Jak to możliwe? Na dachach kilku kamienic pojawi się ogromny napis, promujący starania Torunia. Będzie go można zobaczyć w Internecie za pomocą programu Google Earth. Kolejne pomysły mamy poznać wkrótce.

Opinia
Jarosław Jaworski, rzecznik Biura ESK „Toruń 2016”: - Jesteśmy zdeterminowani, aby wygrać, i to zarówno na poziomie władz, jak i zwykłych mieszkańców. Badania socjologiczne z 2009 roku wykazują prawie 80-proc. świadomość funkcjonowania projektu ESK w Toruniu. Cieszy nas związany z ESK rozwój demokracji bezpośredniej. Toruń ma za sobą kilkanaście debat społecznych oraz 3,5-letnie doświadczenie. Wydaje mi się, że jeden efekt już jest - u mieszkańców pobudzona została świadomość obywatelska. Współpraca z Pampeluną sprawia, że Toruń postrzegany jest w Hiszpanii jako lider konkursu. Dzięki dziesiątkom publikacji prasowych na temat naszej kandydatury popularyzujemy wizerunek miasta. Widzielibyśmy też rolę idei ESK w ostatecznym ukształtowaniu tego wizerunku, jako połączenia znanych w całej Europie marek Torunia, takich jak gotyk czy Kopernik, z duchem europejskim, który wnosi ESK. To połączenie powinno przyczynić się do powstania komplementarnego wizerunku miasta: starego, ale nowoczesnego duchem. Chcemy walczyć o ESK nie tylko tym, co mamy, ale tym, jakie przemiany przyniesie Toruniowi ten projekt.

115. Wniosek jest gotowy w 80 proc.

Liczba pomysłów na zdobycie ESK przez Toruń rośnie. Paradoksalnie sprawiła to kandydatura Bydgoszczy. Nasz konkursowy wniosek jest już prawie gotowy.

- Cała koncepcja jest już gotowa w 80 proc. Sam wniosek Torunia będzie liczył około 120 stron. Powstaje z tego dość gruba książka - powiedział „Nowościom” Krystian Kubjaczyk, dyrektor Biura „Toruń 2016”. - Co nam pozostało? Wybranie najciekawszych projektów autorstwa lokalnych środowisk. W naszej aplikacji zaprezentujemy jednak tylko kilka z nich. Każdy będzie miał zaledwie po 300 znaków opisu. Takie są niestety wymogi formalne na pierwszym etapie składania wniosku.
Wczoraj w kinie „Centrum” CSW podsumowano niezwykle ciepło przyjętą przez mieszkańców kampanię wizerunkową biura ESK. Przypomnijmy, że każdy wchodząc na stronę www.popieram.torun2016.eu mógł dołączyć swoje zdjęcie i tym samym wyrazić poparcie dla toruńskiej kandydatury. Nadesłano prawie 1000 fotografii. Nie wszystkie nadawały się do publikacji. - Przysyłano zdjęcia chomików, a jedna osoba nie wiadomo dlaczego zdjęcie Josefa Fritzla - mówi Jarosław Jaworski z biura "Toruń 2016".
Plakaty osób, które zdecydowały się włączyć do akcji, pojawiły się w całym Toruniu na słupach ogłoszeniowych, billboardach, a nawet na Dworze Artusa, gdzie zawisło zdjęcie wspierającej starania Torunia aktorki Małgorzaty Kożuchowskiej. Akcję promowały również filmowe spoty, które puszczono w internecie oraz w autobusach. Jak podają dane MZK, w ciągu kilku tygodni obejrzało je około 98 tys. pasażerów. Toruń chwalono ostatnio za tę akcją podczas warszawskiego Festiwalu Promocji Miast i Regionów.
Co z koncepcją „Wszechświata Kultury”, która, jak zapowiadał koordynator programowy Zbigniew Lisowski, miała zostać ujawniona w środę? Prezentację przesunięto na następny tydzień. Na razie dyrektor Baja Pomorskiego poświęcił się bowiem rozmowom z dyrektorami największych placówek w Toruniu.
Trwa ustalanie składu konsultantów, którzy mają go wspierać. Zbigniew Lisowski ma szansę wnieść nieco dynamiki do starań Torunia, o ile nie da się porwać takim pomysłom jak akcja magistratu z krzyżackim wysłannikiem w Bydgoszczy.
Okazuje się zresztą, że można było uniknąć porażki prezydenta Michała Zaleskiego w bydgoskim hotelu „Pod Orłem”. „Nowościom” udało się nieoficjalnie dotrzeć do zaprezentowanej Radzie Programowej „Toruń 2016” koncepcji scenariusza ratunkowego, po tym jak Bydgoszcz przystąpiła do walki o ESK. Co zakładał? Akcję „Kopernik vs. Łuczniczka” jako pomysł na wspólną kampanię promocyjną kandydatur Torunia i Bydgoszczy do miana ESK w kraju i za granicą - współpracę mimo rywalizacji.
Biuro ESK, z którego wyszedł ten pomysł, zakładało, że wspólna akcja promocyjna dwóch konkurujących ze sobą ośrodków odbije się szerokim echem w mediach. Każde z miast mogło na tym wygrać. Jaki miał być efekt? Zaniechanie konfliktu i podniesienie rozpoznawalności marek Torunia i Bydgoszczy. Oba miasta miały sfinansować akcję. Druga wersja zakładała 30-proc. wkład Urzędu Marszałkowskiego. Michał Zaleski zdecydował się jednak wybrać inną drogę.

Warto wiedzieć
Swój głos na Toruń można oddać w rankingu kandydatów do tytułu ESK 2016 na www.candidatecities.com

"Nowości" z 30 kwietnia 2010 roku.

wtorek, 27 kwietnia 2010

114. Mur nie do przebicia

Rozmowa z Wojciechem Zagułą, przewodniczącym Rady Programowej ESK 2016, o ostatnich zawirowaniach wokół kandydatury Torunia.

- Zaskoczyła Pana rezygnacja Romana Kołakowskiego z fotela dyrektora programowego „Toruń 2016”?

- Ogromnie. Nie spodziewałem się, że tak postąpi. Nie sądzę jednak, aby przy podejmowaniu tej decyzji kierował się emocjami. Okres jego pracy oceniam dobrze. Zaproponował konkretną koncepcję programową, która została przyjęta przez całą Radę Programową ESK. Jego rezygnacja powinna bardziej skłaniać do refleksji nad tym, dlaczego kolejnej osobie spoza Torunia nie udało się nic zrobić.

- A Pan jak myśli, dlaczego?

- Przyjeżdżają do nas zawodowi menadżerowie z zewnątrz i spotykają się z murem nie do przebicia. Wygląda na to, że nie stwarza się w Toruniu warunków do pracy i nie podejmuje decyzji, które ją ułatwiają. Jest wręcz odwrotnie. Napotyka się na działania, które hamują i zniechęcają. To wynik utraty wiary w to, że można tutaj góry przenosić.

- To właśnie Pan podsunął kandydaturę Kołakowskiego na fotel dyrektora programowego...

- Jego kandydatura była wynikiem rozmowy, jaką odbył z nim dyrektor „Toruń 2016” Krystian Kubjaczyk. Potwierdzam, że znałem Romana Kołakowskiego i to ja go rekomendowałem. Zachęciłem dyrektora Kubjaczyka, aby się z nim spotkał.

- Nie czuje Pan teraz lekkiego zawodu?

- Nie. Trzeba pracować dalej. Trzeba szukać nowych rozwiązań. Nie wyobrażam sobie, aby Toruń miał się poddać, albo złożyć swoją aplikację tylko i wyłącznie pro forma. Trzeba walczyć. Toruń ma o wiele większe szansę na zwycięstwo niż Bydgoszcz. Od ks. Piotra Roszaka, który również zasiada z nami w składzie rady, usłyszałem, że podczas spotkania reprezentantów miast kandydujących do tytułu ESK 2016 w Madrycie, toruńska kandydatura była oceniana bardzo wysoko nie tylko przez Hiszpanów, ale również przez naszych polskich konkurentów.

- Rezygnacja Romana Kołakowskiego i fakt, że Zbigniewa Lisowskiego wybrano koordynatorem, a nie dyrektorem programowym, sprawi, że na Radzie Programowej będzie teraz spoczywał większy ciężar. Nadal będzie tylko ciałem doradczym?

- Musi być ciałem doradczym i opiniującym. Nie może przejąć na siebie aktywnej roli twórcy programu. Wydaje mi się, że rada będzie teraz musiała po prostu częściej się spotykać i opiniować każdy etap przygotowań. Nie będzie to już ogólny, ale szczegółowy nadzór. Przyjmiemy rolę rodzica, który na bieżąco kontroluje postępy swoich dzieci w szkole.

- Pisaliśmy w „Nowościach” o kontrowersjach dotyczących zasiadania w Radzie Programowej reprezentantów Bydgoszczy. Co z drugą stroną? Czy po tym, jak nasi sąsiedzi wystartowali do tytułu ESK, nie będzie Pan miał dylematów, aby nadal organizować u naszych konkurentów nad Brdą takie imprezy jak swój „Pejzaż bez ciebie”?

- To festiwal, który miał już pięć edycji. W tym roku przygotowujemy szóstą w Bydgoszczy. Nie widzę w tym żadnego problemu. Prace nad tym festiwalem rozpoczęły się zanim Toruń zdecydował się wystartować o tytuł ESK 2016. Nie ma powodów, aby teraz cokolwiek zmieniać czy przenosić.

- Nie boi się Pan zarzutów, że wspiera teraz konkurencję?

- Nie.

- Wierzy Pan, że Bydgoszcz ma jakąś szansę, aby sięgnąć po laury ESK 2016?

Nie. Na niekorzyść Bydgoszczy przemawia sam sposób i okoliczności zgłoszenia się do tego konkursu. Przy wyborze laureata każdy weźmie to pod uwagę.


Warto wiedzieć
Wczoraj odbyło się specjalne posiedzenie Rady Programowej ESK „Toruń 2016”, poświęcone pracom nad aplikacją konkursową. O staraniach Torunia o ESK 2016 dyskutowano także podczas posiedzenia Komisji Kultury UM.

"Nowości" z 27 kwietnia 2010 roku.

niedziela, 25 kwietnia 2010

113. Czas na demokrację bezpośrednią

- Koncepcja na „Toruń ESK 2016” jest już gotowa, teraz mieszkańcy i twórcy muszą wziąć sprawy w swoje ręce - mówi Zbigniew Lisowski, który zastąpił Romana Kołakowskiego i został koordynatorem programowym „Toruń 2016”.

- Ma Pan swoją wizję na „Toruń ESK 2016”?

Sama koncepcja jest już gotowa. Można ją potraktować jako naczynie, w które będziemy teraz wlewać treść. Nie będę lansował własnych pomysłów, ani przeprowadzał rewolucji. Jestem jedynie koordynatorem. Mój pomysł polega na tym, aby przejść teraz do demokracji bezpośredniej. Mamy już dobrą podstawę aplikacji. W środę zaprezentujemy ją bardzo szczegółowo na specjalnej konferencji prasowej. Później na czwartek albo piątek - planujemy spotkanie w Centrum Sztuki Współczesnej, aby przedyskutować wszystkie za i przeciw.

- Co dalej?

Zaprosimy twórców do składania swoich projektów do biura „Toruń 2016”. Szczegóły podamy w najbliższym czasie. Najlepsze projekty wejdą do naszej konkursowej aplikacji i zostaną zrealizowane. Już w czwartek rozpocząłem rozmowy m.in. z przedstawicielem klubu eNeRDe, Tomaszem Cebo, o jego zaangażowaniu. Chciałbym, aby twórcy wzięli sprawy w swoje ręce i ten sposób świadomie mieli szansę kształtować naszą wspólną przyszłość. A fundament do jej budowy już jest.

- Mówi Pan, że nie będzie żadnej rewolucji, ale zmienia Pan styl Romana Kołakowskiego, który nie chciał słuchać głosów, jakie płynęły ze środowiska...

Demokracja bezpośrednia jest mi szczególnie bliska. Mieszkańcy i twórcy muszą wziąć sprawy w swoje ręce, bo taki jest przecież sens idei Europejskiej Stolicy Kultury. W tym kierunku cały czas posuwają się prace biura „Toruń 2016”. Rada programowa już zaakceptowała naszą podstawę programową. Teraz swój ruch muszą wykonać artyści, a zadanie biura „Toruń 2016” polega na maksymalnym uproszczeniu sposobu składania ich projektów.

- Była Barbara Sroka, była Olga Marcinkiewicz, był Roman Kołakowski. Teraz Pan siada na gorącym krześle...

Moim zdaniem, w sprawie ESK 2016 jesteśmy już po najcięższych przejściach. Pomimo tych wszystkich zmian i komplikacji praca została wykonana dobrze. Będę ponosił odpowiedzialność za tę aplikację, ale nie w takim sensie, że to będą moje autorskie pomysły. Wychodzimy bezpośrednio do twórców oraz innych środowisk.

- Ma powstać grupa ekspertów, która będzie wspierała pracę przy wniosku aplikacyjnym.

Będą wspólnie pracowali przy tym projekcie, a będą także mogli proponować własne pomysły. W tej grupie znajdą się przedstawiciele różnych środowisk, w tym również reprezentujących kulturę niezależną. Nikt nie zostanie pominięty. Na temat tego, kto znajdzie się w tym gronie, nie będę się wypowiadał, ponieważ nie skończyliśmy jeszcze rozmów z kandydatami.

Co z Bydgoszczą? Damy już sobie z nią spokój?

Nie wyobrażam sobie, aby Toruń mógł ignorować region. Jeśli bydgoscy twórcy będą chcieli znaleźć swoje miejsce w naszej aplikacji, to nie widzę żadnych przeszkód. Bydgoszcz kroczy teraz własną drogą. Źle się stało, że postanowiła wystartować sama, ale ten rozdział uważam już za zamknięty.

Czego Toruń jako kandydat do ESK 2016 powinien najbardziej obawiać się na własnym podwórku?

Możemy obawiać się tylko samych siebie.

"Nowości" z 24 kwietnia 2010 roku.

112. Toruń jako Wszechświat Kultury?

Dokąd doprowadzi Toruń kolejne pasmo porażek w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016? Władze miasta nie przestają wierzyć, że uda się to przekuć na sukces.

Decyzja Bydgoszczy o samodzielnym starcie w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury sprawiła, że po raz kolejny wszystko posypało się jak domek z kart. Roman Kołakowski uciekł z fotela dyrektora programowego „Toruń 2016”, a prezydent Michał Zaleski ochoczo nadstawił drugi policzek. Jego decyzja o wyjeździe z misją do Bydgoszczy zakończyła się katastrofą. I to tym boleśniejszą dla Torunia, że wydarzyła się w świetle medialnych jupiterów.
Dziwi to tym bardziej, że, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, podczas Rady Programowej ESK prezentowano alternatywny PR-owski plan wyjścia z tego toruńsko-bydgoskiego impasu. Prezydent Torunia wybrał jednak inną, własną drogę. - Zawirowania z udziałem Bydgoszczy nie wpływają źle na wizerunek Torunia. Może przeciwnie. Pokażemy, że mimo zawirowań Toruń sobie radzi i walczy - powiedział „Nowościom” Michał Zaleski.
Skoro nie ma już Romana Kołakowskiego, to w kąt powędrowała jego koncepcja „Gwiazdy Podwójnej”. Jej miejsce zajęła nowa wizja, której hasłem przewodnim będzie „Universe of culture” („Wszechświat kultury”). Na czym ona polega? W wielkim skrócie chodzi o to, aby pokazać, że wszystko, co liczy się w kulturze na świecie, można odnaleźć i w Toruniu. Wyjątkowość architektury, intrygującą historyczną spuściznę, artystyczny potencjał, innowacyjne kopernikańskie myślenie itp.
- Sama koncepcja jest już gotowa. Można ją potraktować jako naczynie, do którego będziemy teraz wlewać treść - mówi Zbigniew Lisowski, który przejął w biurze ESK „Toruń 2016” schedę po Romanie Kołakowskim. - Chciałbym, aby twórcy wzięli sprawy w swoje ręce i w ten sposób świadomie mieli szansę kształtować naszą wspólną przyszłość. Zaprosimy ich do składania swoich projektów do biura „Toruń 2016”. Najlepsze z nich wejdą do konkursowej aplikacji i zostaną zrealizowane.
Koordynatora programowego ESK w jego pracy ma wspierać zespół konsultantów złożony z przedstawicieli różnych środowisk. „Nowościom” udało się dowiedzieć, że jednym z nich będzie Tomasz Cebo, szef klubu eNeRDe. Za Tomaszem Cebą stoją alternatywni twórcy Torunia, którzy pokazali już swoją jedność i zapał, gdy przyszło im walczyć z próbą wykreślenia ich klubu z mapy starówki. - Mam pomysły na kilkadziesiąt projektów. Jeden z nich sprawi, że Toruń jako ESK 2016 będzie widoczny nawet z kosmosu! - zapewnia szef eNeRDe.

"Nowości" z 25 kwietnia 2010 roku.

piątek, 23 kwietnia 2010

111. Porażka za porażką

Zbigniew Lisowski zastąpi Romana Kołakowskiego w biurze „Toruń 2016". Dyrektor programowy złożył wczoraj swoją rezygnacją po tym, jak legł w gruzach jego plan współpracy z Bydgoszczą. Drugi cios otrzymał od środowisk alternatywnych.

Środowy krzyżacki happening pod Urzędem Miasta Bydgoszczy pokazał, że tamtejsi włodarze nie są zainteresowani wsparciem Torunia w boju o ESK. I nawet gdyby zamiast jednego rycerza wysłać do Bydgoszczy cały oddział, to i tak nie byłoby szans, aby coś zmienić. Bydgoszcz kilkakrotnie już dała do zrozumienia, że nie zamierza rezygnować z własnych aspiracji do tytułu. Zerwała partnerską deklarację i nie może już chyba wyraźniej ignorować toruńskich działań.
Fakt fiaska współpracy z Bydgoszczą zrozumiał nawet dyrektor programowy ESK 2016 Roman Kołakowski, który złożył wczoraj swoją rezygnację. Poniósł klęskę, bo jego programowa koncepcja regionalnej „gwiazdy podwójnej” zamiast połączyć - podzieliła region. Bydgoszcz wzięła ster we własne ręce. Cegiełkę do decyzji Kołakowskiego dołożyły alternatywne środowiska twórcze, skupione wokół eNeRDe, które podczas środowej burzy mózgów w CSW dały mu dobitnie do zrozumienia, że nie widzą szans na współpracę z nim. Co teraz?
- Jego miejsca zajmie osoba, która posegreguje wszystkie projekty, które spłynęły już do naszej instytucji. Wszystkie pozostałe sprawy są już w zasadzie zamknięte - mówi Krystian Kubjaczyk, dyrektor „Toruń 2016”. - Mamy alternatywny zmodyfikowany program, który zyskał już aprobatę Rady Programowej ESK. Zaprezentujemy go w przyszłym tygodniu. Nie ma zagrożeń, że rezygnacja dyrektora programowego wpłynie negatywnie na nasz konkursowy wniosek. Jesteśmy gotowi.
Z Romanem Kołakowskim o motywach jego decyzji nie udało nam się wczoraj porozmawiać. Miał wyłączony telefon. Na dyrektorskim stołku wytrzymał zaledwie dwa miesiące. Kto teraz zajmie jego miejsce? „Nowościom” udało się nieoficjalnie dowiedzieć, że koordynatorem programowym ESK zostanie Zbigniew Lisowski, dyrektor teatru „Baj Pomorski”. Warto przypomnieć, że zanim Krystian Kubjaczyk trafił do Krzywej Wieży, również pracował w toruńskim teatrze lalek.
Co zaskakujące, Toruń dalej niepotrzebnie brnie we współpracę z Bydgoszczą. Wczorajsze spotkanie toruńskich władz z przedstawicielami bydgoskich środowisk twórczych okazało się kompletną katastrofą. Widok drepczących w miejscu i niewiedzących co z sobą zrobić urzędników, nie należał do najprzyjemniejszych. Zwłaszcza że Michał Zaleski przyjechał do Bydgoszczy z całą swoją świtą. Był i zastępca prezydenta Zbigniew Fiderewicz, i dyrektor wydziału kultury Zbigniew Derkowski, a także szefostwo „Toruń 2016”.
Na czym polegał problem? Oprócz nich oraz przedstawicieli mediów, w wynajętej przez stronę toruńską sali konferencyjnej hotelu „Pod Orłem” nie było już nikogo. Był co prawda jeden niezależny twórca, któremu generalnie wszystko się nie podobało. W tym również toruńska prezentacją o roli Bydgoszczy w toruńskich staraniach ESK 2016. - To są rzeczy na poziomie mikro. Nie widzę tutaj żadnej wizji przyszłości - stwierdził. TVP 3, która z tego spotkania chciała zrobić wejście na żywo do „Zbliżeń”, była zdezorientowana.
Co na takie zerowe zainteresowanie bydgoskich twórców prezydent Torunia Michał Zaleski? Czy nie widzi bezcelowości swoich działań? - Uważam, że takie spotkanie było sensownym krokiem. Trzeba w Bydgoszczy powiedzieć o naszych odczuciach, a do tej pory nie mieliśmy szansy, aby je przedstawić - twierdzi prezydent Zaleski. Jak zareagował na pustki na sali? - Być może bydgoscy twórcy nie chcą słyszeć naszego głosu. Z jakiej przyczyny? Nie wiem. Nie chcę tego nawet analizować, aby nie popadać w skrajności.

"Nowości" z 23 kwietnia 2010 roku

110. Krzyżak nie pomógł

Krótka opowieść o tym, jak to Toruń skompromitował się w Bydgoszczy.

Toruński emisariusz na koniu i w krzyżackim stroju zjawił się wspólnie z heroldem w środę pod Urzędem Miasta w Bydgoszczy. Chciał zaprosić bydgoskie władze, artystów oraz animatorów kultury na czwartkowe spotkanie w hotelu "Pod Orłem" w Bydgoszczy. Władze Torunia chcą skłonić bydgoszczan, aby powrócili do wspólnej idei regionalnej walki o tytuł ESK pod szyldem "Toruń 2016". Petycję odebrał zastępca prezydenta Bydgoszczy Maciej Grześkowiak. Jednak, jak udało nam się dowiedzieć "z powodu innych obowiązków" żaden z bydgoskich włodarzy nie pojawi się na spotkaniu w hotelu.

"Nowości" z 22 kwietnia 2010 roku.

środa, 21 kwietnia 2010

109. Biorą kurs na Włocławek

Z Bydgoszczą nie wyszło, a więc Toruń z nadzieją patrzy na wsparcie pozostałych miast w regionie. Czy ten krok przełamie złą passę Romana Kołakowskiego?

W najbliższą środę we Włocławku zaplanowano spotkanie przedstawicieli toruńskiego Biura ESK z reprezentantami włocławskich instytucji kultury i środowisk artystycznych. O ich roli w wsparciu kandydatury Torunia będą rozmawiać dyrektor „Toruń 2016” Krystian Kubjaczyk oraz dyrektor programowy Roman Kołakowski. Bilans pobytu tego ostatniego na dyrektorskim stołku dotychczas jest ujemny. Wyłożył się na sprawie z klubem eNeRDe, a później kandydatura Bydgoszczy pokrzyżowała założenia jego programu.
(...)
Przypomnijmy, że Andrzej Pałucki, prezydent Włocławka, również swego czasu złożył swój podpis pod deklaracją wsparcia starań Torunia, którą zerwała Bydgoszcz decydując się na samodzielny start w walce o tytuł ESK. Strona toruńska robi więc co może, aby utrzymać wsparcie w regionie. W Bydgoszczy widzi wyraźnego konkurenta, ale nadal stawia na współpracę z pozostałymi miastami. Będziemy z zainteresowaniem wyczekiwać efektów rozmów we Włocławku. (...)

"Nowości" z 20 kwietnia 2010 roku.

piątek, 16 kwietnia 2010

108. Jestem głosem regionu

Marzena Matowska, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” w Bydgoszczy opowiada dlaczego nie zamierza zrezygnować z członkostwa w toruńskiej Radzie Programowej ESK.

- Nie było Pani na ostatnim, poniedziałkowym posiedzeniu Rady Programowej.

- Napisałam maila do biura ESK w tej sprawie. Wydawało mi się, że wobec ogłoszenia żałoby narodowej takie spotkanie powinno zostać przeniesione. Tydzień ani Torunia, ani Bydgoszczy by nie zbawił. Nie mogło mnie być, ponieważ zaproszono mnie na koncert do katedry włocławskiej.

- Paweł Łysak zrezygnował z uczestnictwa w radzie, a dr Aleksander Jankowski zawiesił swoje członkostwo. To ich reakcja na start Bydgoszczy w konkursie o tytuł ESK. A Pani?

- Powtarzam jeszcze raz, że nie zamierzam rezygnować. Staram się dobrze reprezentować marszałka województwa, który powołał mnie do tego grona. Uważam, że pozostaje lojalna wobec obowiązków jakie mi powierzono. Obojętnie, które miasta podjęłoby starania o tytuł ESK, musi w swoich staraniach uwzględnić region. A ja jestem właśnie takim głosem tego regionu.

- Placówka, którą Pani prowadzi funkcjonuje jednak w Bydgoszczy.

- Jestem lojalna i nigdy nie opowiedziałabym w Bydgoszczy, jakie pomysły ma Toruń. Nie wyobrażam sobie przenosić takiej wiedzy z jednego miasta do drugiego.

- Nawet jeżeli w Bydgoszczy powołają Panią do podobnego gremium jak Rada Programowa ESK "Toruń 2016"?

- Nie widzę w tym żadnej sprzeczności interesów. Region ma szansę stać się tym spoiwem, które może spowodować, że oba miasta się do końca nie skonfliktują. Wszystkie działania związane z regionem mogą dotyczyć zarówno Bydgoszczy, jak i Torunia. Sam region nie musi być dzielony. Nie chcę powiedzieć, że teraz moja misja wydaje mi się jeszcze ważniejsza, ale jestem przekonana, że obecność przedstawiciela regionu z pewnym już doświadczeniem jest niezwykle cenna.

- Lubi się Pani narażać zarówno jednej, jak i drugiej stronie.

- W Bydgoszczy doskonale wiedzą, że pracuje w radzie "Toruń 2016", która była dotychczas jedyną radą programową. Dziś nawet nie wiemy, czy Bydgoszcz również taką radę powoła. Jeśli tego nie zrobi, to i tak wywalczę sobie to, abym mogła uczestniczyć w spotkaniach dotyczących bydgoskiej kandydatury. Wymyśliłam już nawet różne pomysły na to, jak region może być wpisany w działania ESK 2016.

- Co na Pani decyzję powiedział marszałek województwa?

- Nie mieliśmy jeszcze okazji o tym rozmawiać. Sądzę, że uda nam się to nadrobić w przyszłym tygodniu.

środa, 14 kwietnia 2010

107. Z trojga została jedna

W Radzie Programowej ESK "Toruń 2016" jest już tylko jeden bydgoski członek. I nie chce odejść. O zmianach w składzie rady rozmawiamy z Krystianem Kubjaczykiem, dyrektorem 'Toruń 2016".

- Paweł Łysak zrezygnował w poniedziałek z pracy w radzie, a dr Aleksander Jankowski zawiesił swoje uczestnictwo. Kto zajmie ich miejsce?

- W sprawie zawieszonego członka rady nie będziemy podejmować żadnych kroków. Z kolei od dyrektora Pawła Łysaka czekamy na pisemną deklarację.

- Ustna nie jest wiążącą?

- Jest, ale aby uruchomić procedury poprosiliśmy o pisemną. Kiedy już ją otrzymamy będziemy się zastanawiać, kim tę radę uzupełnić. Myśleliśmy o reprezentantach regionalnych. To jednak od prezydenta Torunia należy kogo powoła w to miejsce. Sądzę, że więcej będę mógł powiedzieć po obradach następnej Rady Programowej.

- Co będzie z Marzeną Matowską, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” w Bydgoszczy, która podtrzymuje swoje zdanie, że nie zrezygnuje zasiadania w radzie? Jak to się ma do decyzji dr Jankowskiego i dyrektora Łysaka?

- Pani Matowska twierdzi, że chce zostać i pracować na korzyść Torunia. Nie uczestniczyła w naszym ostatnim posiedzeniu, a więc nie było okazji, aby z nią na ten temat porozmawiać.

- Przyjmuje Pan jej tłumaczenie, że została wytypowana przez marszałka województwa, a więc nie reprezentuje Bydgoszczy, ale cały region?

- Jeżeli, jak zapewnia, chce pracować na rzecz Torunia w kontekście naszego regionu, to nie sądzę, aby był z tym jakiś problem.

- Nawet jeśli zaproszą ją do podobnego gremium w Bydgoszczy?

- Wtedy będziemy już mieli do czynienia z jawnym konfliktem interesów. Nie widzę szans, aby mogła działać u nas oraz w podobnej bydgoskiej instytucji.

- Jak zareagowała Rada Programowa na decyzję o starcie Bydgoszczy po tytuł ESK?

- Podjęła decyzję o skierowaniu listu intencyjnego do prezydentów Torunia i Bydgoszczy, a także do marszałka województwa. Prezydium powinno go zredagować jeszcze w tym tygodniu.

- Co ten list ma zmienić?

- To próba powrotu do poprzedniej wersji walki o tytuł ESK pod przewodnictwem Torunia.

- Bydgoszcz musiałaby wycofać swoją kandydaturę. Myśli Pan, że są na to szanse?

- Nie jestem o tym przekonany, a rada chce podjąć taką próbę.


Opinia: Marzena Matowska, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” w Bydgoszczy.
- Absolutnie nie zgłaszam żadnej rezygnacji z członkostwa w Radzie Programowej "Toruń 2016". Staram się w niej dobrze reprezentować marszałka i być głosem całego regionu. Nie widzę również żadnych przeszkód, aby zasiąść w podobnym bydgoskim ciele doradczym. Jestem lojalna i nigdy nie zdradziłabym pomysłów jednego miasta drugiemu. Moim zdaniem to właśnie region ma szansę stać się tym spoiwem, które spowoduje, że miasta nie popadną w konflikt.

"Nowości" z 14 kwietnia 2010 roku.

wtorek, 13 kwietnia 2010

106. Bydgoszcz zwija żagle

Czy można wspierać działania jednego miasto zasiadając w strukturach jego konkurenta? Paweł Łysak i dr Aleksander Jankowski uznali, że to trudne do pogodzenia.

- Współpraca regionu w ramach ESK jest wręcz pożądana. Wielokrotnie wygrywały miasta, które zaakcentowały ten element. Wszystko zależy od tego, jak chcemy, żeby taka współpraca wyglądała w 2016 roku - mówił tuż po wyborze do grona Rady Programowej ESK „Toruń 2016” Paweł Łysak. Od 2006 roku jest dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Na swoim koncie reżyser ma ponad 50 słuchowisk radiowych. Tłumacz tekstów. Laureat wielu nagród oraz Paszportu „Polityki” za rok 2008.
Po ogłoszeniu kandydatury Bydgoszczy unikał rozmów z prasą. Na spotkaniu bydgoskich twórców i środowisk artystycznych, podobnie jak pozostała bydgoska dwójka w Radzie „Toruń 2016”, jednoznacznie poparł starania Bydgoszczy w walce o ESK. Wobec tego i po publikacjach na ten temat w prasie wczoraj poprosił o zwolnienie go z obowiązku pracy w Radzie Programowej. Co z pozostałymi reprezentantami Bydgoszczy?
Dr Aleksander Jankowski, naukowiec z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszcz, wybitny znawcą drewnianej architektury sakralnej przyznawał wcześniej, że jego sytuacja jest dość skomplikowana, gdyż został powołany w skład rady przez rektora UKW. Wczoraj zawiesił swoje uczestnictwo w Radzie Programowej, ponieważ UKW, którego jest reprezentantem „na dziś nie ma jasności co do decyzji Bydgoszczy w sprawie jej kandydowania do tytułu ESK”.
Marzena Matowska nie była wczoraj obecna na posiedzeniu Rady Programowej „Toruń 2016”. Wcześniej zarzekała się, że nie opuści, jej składu ponieważ jak twierdzi została do niej desygnowana przez marszałka, a więc reprezentuje cały region. - Nie widzę żadnego konfliktu - mówiła „Nowościom”. Wczoraj jej telefon komórkowy był wyłączony.
Marzena Matowska pełni obecnie funkcję dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” w Bydgoszczy. Wcześniej była kierownikiem literackim Teatru Polskiego, a także redaktorem naczelnym pisma „Bydgoszcz Extra”. Jest współpracowniczką posłanki PO Teresy Piotrowskiej.
Władze Bydgoszczy pozostawiły bydgoskimi członkom toruńskiej Rady Programowej ESK wolną rękę. Sprawa budziła w Toruniu sporo kontrowersji. Bydgoskiemu faux pas poświęcono wczorajsze posiedzenie Rady Programowej ESK.

"Nowości" z 13 kwietnia 2010 roku.

niedziela, 11 kwietnia 2010

105. Zasieków między miastami nie będzie

Jarosław Jaworski, rzecznik prasowy „Toruń 2016” o kandydaturze Torunia i Bydgoszczy do tytułu ESK 2016.

- W skład Rady Programowej ESK wchodzą trzy osoby, które poparły Bydgoszcz w walce o ESK. Chcecie ich zatrzymać w tym gremium?

W poniedziałek będą miały okazję przedstawić swoje stanowisko. Nikt ich nie wyrzuca, będziemy rozmawiać.

- Chcecie sprawić, że nagle zaczną popierać Toruń zamiast Bydgoszczy?

Sytuacja jest na tyle wielowątkowa, że gdybanie na temat tego, co będzie w poniedziałek, jest pozbawione podstaw.

- Podczas spotkania z prezydentem Bydgoszczy jedna z nich - Marzena Matowska - szczególnie silnie akcentowała, że Toruń nic nie zrobił w kwestii ESK.

Trudno mi to komentować. Nie chcę opierać się na wyrwanych z kontekstu cytatach prasowych, a już na pewno nie na relacjach ze spotkania, na którym przecież nikt z nas nie był.

- Może lepiej, aby utrzymać reprezentację regionu, zastąpić ich przedstawicielami na przykład Grudziądza czy Włocławka?

Każda koncepcja, która prowadzi do tego, aby rada była reprezentacyjna, jest dobra. Na to musi się jednak zgodzić sama rada albo instytucje, które ją powołują. Na razie przecież te trzy osoby jeszcze nie odeszły.

- Zastępca prezydenta Bydgoszczy Maciej Grześkowiak wyraźnie podkreśla, że wniosek Torunia jest powijakach. Kłamie?

Dziwi mnie, że prezydent Grześkowiak ocenia wniosek nie mając do niego wglądu. To nadal dokument powstający w poufnych ramach. Wniosek z pewnością nie jest w powijakach. Na pewno zostanie napisany na czas, a może nawet nieco wcześniej.

- Czy po odejściu Bydgoszczy z grona miast, które zadeklarowały wsparcie, Toruń spróbuje zacieśnić współpracę z Włocławkiem, Inowrocławiem i Grudziądzem?

Jesteśmy otwarci na współpracę. W związku z zaistniałą sytuacja mamy własne pomysły, które zostaną zaprezentowane Radzie Programowej.

- Co jeżeli to Bydgoszcz zostanie ESK 2016?

Jeżeli tak się stanie, to Toruń również na tym zyska. Jesteśmy konkurentami, co wcale nie oznacza, że wybudujemy zasieki w Złejwsi Wielkiej.

"Nowości" z 10 kwietnia 2010 roku.

sobota, 10 kwietnia 2010

104. Bydgoszcz chce miłości

Bydgoszcz przystępując do konkursu po raz kolejny podłożyła nogę Toruniowi i z uśmiechem na twarzy mówi o współpracy. Prezydent Michał Zaleski nie widzi na to szans. - Twierdzenie, że nie będzie konkurencji, jest zakłamaniem - twierdzi.

Trzy lata temu prezydenci Włocławka, Inowrocławia, Grudziądza, Bydgoszczy oraz Torunia podpisali deklarację o wspieraniu starań Torunia w walce o tytuł ESK 2016. Były uśmiechy do kamery i uściski dłoni. Dziś już nie jest tak wesoło. W Bydgoszczy bez zapowiedzi złamali postanowienia umowy. Sami chcą sięgnąć po europejskie laury. Co z wcześniejszą deklaracją?
- Strony nie wywiązały się z tego porozumienia. Po dwóch i pół roku czekania na konkrety uznaliśmy, że jest już za późno, aby je wspólnie wypracować. Znudziliśmy się czekaniem uznając, że lepiej będzie dla naszego miasta, jeśli pójdziemy własną drogą - argumentował w telewizyjnej rozmowie Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Zaskakuje mnie reakcja osób, które mówią o nożach wbijanych w plecy. Wolałbym usłyszeć odpowiedź w duchu miłości: Kochamy was. Szanujemy wasz wybór.
Maciej Grześkowiak na łamach bydgoskich gazet rozpowiadał o tym, że toruński wniosek wciąż jest w powijakach. Nie udało nam się z nim jednak na ten temat porozmawiać, ponieważ wczoraj przebywał na urlopie.
- Do tej pory rozmawialiśmy z trzema różnymi dyrektorami ds. ESK w Toruniu i żaden z nich nie miał dla nas żadnej propozycji. Żadnej analizy problemów w regionie, żadnej strategii... - mówi Imisława Górska, zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Współpracy z Zagranicą Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Rada Programowa ESK? Pierwszy raz spotkała się pod koniec lutego i nic do tej pory nie wypracowała. Jeżeli Toruń nic jeszcze nie stworzył, to my decydując się na udział w tym konkursie, startujemy z takiego samego pułapu.
Przypomnijmy, że Toruń dwukrotnie próbował zorganizować w Bydgoszczy spotkanie z bydgoskimi twórcami. Bezskutecznie. Za każdym razem odmawiano. Prezydent Torunia Michał Zaleski nie ukrywa, że był przekonany, iż decyzja o starcie Bydgoszczy pozostanie w sferze rozważań. Niedawno w wywiadzie dla „Nowości” hasło o starcie Bydgoszczy traktował jako „chwilowe zawirowanie, które trzeba wyjaśnić”. Dziś w jego słowach czuć już niepokój. - Biorąc pod uwagę fakt, iż projekt ESK stawia na współdziałanie miast - stolic kultury z całymi otaczającymi je regionami, należy się zastanowić, jak wpłynie to na oceny ekspertów europejskich - napisał w swoim oświadczeniu.
Co w Toruniu zrobiono dla współpracy z Bydgoszczą w ramach ESK? Narodziło się toruńsko-bydgoskie pismo „Tost”, które promowało wydarzenia w obu stolicach regionu (dziś już nie istnieje). Bydgoscy twórcy byli zapraszani na debaty kulturalne do Torunia, a przedstawiciele Torunia z własnej inicjatywy byli gośćmi debat w Bydgoszczy. Reprezentanci Bydgoszczy znaleźli się w składzie Rady Programowej „Toruń 2016”: Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego, Marzena Matowska, dyrektorka Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” oraz dr Aleksander Jankowski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Co zaskakujące, cała trójka poparła teraz kandydaturę Bydgoszczy i.... pozostała w radzie.
Nie pomogło rzucone niedawno przez dyrektora programowego Romana Kołakowskiego hasło współpracy w ramach projektu „Gwiazdy podwójnej”, który promował budowę idei „porozumienia przez kulturę”. To dzięki niej kultura miałaby stać się mostem łączącym oba miasta niczym odbywający się w Toruniu i w Bydgoszczy festiwal „Harmonica Bridge”. Bydgoszczy to nie wystarczyło, ale, co jest zaskakujące, nad Brdą nadal twierdzą, że chcą... współpracy z Toruniem.
- Zarówno Toruń, jak i Bydgoszcz muszą stworzyć wniosek o charakterze regionalnym. I to jest to pole, na którym możemy współpracować. Toruńska aplikacja powinna uwzględnić aspekty bydgoskie, a bydgoska toruńskie - twierdził w telewizyjnym programie Maciej Grześkowiak. - Bydgoszcz nie będzie z nikim konkurowała. To projekt przemiany Bydgoszczy przez kulturę i przemiany kultury w mieście sięgający dalej niż rok 2016.
Jak na taką propozycję współpracy zareagował prezydent Michał Zaleski? - Bydgoszcz szuka uzasadnienia dla tezy „zrezygnowaliśmy z bycia przyjaciółmi i teraz idziemy sami”. Jeśli w konkursie po jeden tytuł startują dwa miasta, to nie da się nie konkurować. Twierdzenie, że nie będzie konkurencji, jest zakłamaniem - twierdzi Michał Zaleski. - Współpracować na tym polu będziemy mogli dopiero wtedy, kiedy skończy się konkurs i zostanie wyłoniony zwycięzca. Od dziś jesteśmy rywalami i nie można tego ukrywać.

Warto wiedzieć
Do tej pory swój start w konkursie o tytuł ESK zadeklarowały już: Białystok, Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Toruń, Warszawa, Wrocław i Katowice. Linki to ich stron promujących ideę ESK na pasku po prawej stronie w dziale "Konkurencja nie śpi".

"Nowości" z 10 kwietnia 2010 roku.

czwartek, 8 kwietnia 2010

103. Nad Brdą nie chcą partnerstwa

Bydgoszcz woli burzyć niż budować. Zamiast partnera zdecydowała się zostać rywalem Torunia. Wczoraj bydgoskie władze oficjalnie przystąpiła do konkursu o tytuł "Europejskiej Stolicy Kultury 2016". Co teraz?

Choć Bydgoszcz dała Toruniowi tygodniowe ultimatum, to i tak decyzja była już przesądzona. Bydgoskim urzędnikom zależało tylko na dodatkowym szumie w mediach. A wkrótce może być go jeszcze więcej. Dlaczego? Prezydent Bydgoszczy spotkał się wczoraj z redaktorami naczelnymi najważniejszych mediów w regionie, a następnie z przedstawicielami środowisk twórczych i instytucji kultury. Po spotkaniach potwierdził ostatecznie, że Bydgoszcz będzie walczyć o tytuł ESK. Co na to w Toruniu?
- Decyzja bydgoskich władz jest rozbieżna z dotychczasowymi rozmowami i ustaleniami w sprawie ubiegania się Torunia o miano ESK 2016. Odbiega także od dobrych trendów dotychczasowej, kilkuletniej współpracy Torunia i Bydgoszczy – napisał prezydent Michał Zaleski w rozesłanym do mediów oświadczeniu. - Aplikowanie dwóch sąsiadujących miast z jednego regionu bezsprzecznie osłabia szanse Torunia. Stawia też w innym świetle samą Bydgoszcz, która rezygnując ze współpracy, wybrała drogę konkurowania ze swoim sąsiadem.
Władze Bydgoszczy planują powołać zespół roboczy do pracy nad aplikacją, do którego chcą zaprosić specjalistów z poprzednich ESK. Wykupiły już część odpowiednich domen internetowych. Ich zdaniem start Torunia oraz Bydgoszczy nie osłabi szans obu miast. Jako przykład podają Koszyce i Preszów. Słowackie miasta leżące od siebie w odległości 40 km rywalizowały o tytuł ESK 2013. Wygrały Koszyce, a Preszów w klasyfikacji był na drugim miejscu.
Małgorzata Matowska z Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” oraz Paweł Łysak, dyrektor Teatru Narodowego, którzy jako przedstawiciele Bydgoszczy zasiadają w Radzie Programowej "Toruń 2016", nie mieli wczoraj dylematów. Nie zamierzają zrezygnować. z członkostwa w radzie. - Jesteśmy w dziwnej sytuacji, ale to będzie szansa na promocję dla całego regionu. Moim zdaniem można to pogodzić - mówił Łysak na spotkaniu z Konstantym Dombrowiczem. Innego zdania są w biurze „Toruń 2016”.
- Bydgoscy członkowie Rady Programowej będą musieli opowiedzieć się po którejś ze stron. Zaplanowaliśmy już z nimi spotkanie - twierdzi Jarosław Jaworski, rzecznik "Toruń 2016". - Kontynuujemy pracę nad projektem, który trzeba będzie teraz zmodyfikować. Nadal jesteśmy zwolennikami współpracy regionalnej, ale w tej sytuacja ręka wyciągnięta jest już chyba tylko z jednej strony.

"Nowości" z 9 kwietnia 2010 roku

102. Toruń nie odpuści

Michał Zaleski, prezydent Torunia o kandydaturze Bydgoszczy do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.

- Czy Toruń dał Bydgoszczy jakieś powody, aby na płaszczyźnie ESK mogła poczuć się niedowartościowana?

- Trudno w tym przypadku mówić o niedowartościowaniu. Toruń od początku wskazywał, że zamierza w tym konkursie być regionalnym liderem, który będzie pokazywał to, co jest wartościowe w całym regionie. W tej sprawie w 2007 roku podpisaliśmy stosowne porozumienie z prezydentami miast w naszym województwie. To był akt wstępny, ale wyraźnie wskazujący na toruńskie intencje. W późniejszym okresie podkreślaliśmy to wielokrotnie. Ostatnim przykładem współpracy jest skład Rady Programowej "Toruń 2016", do której weszli przedstawiciele Bydgoszczy. Teraz nadszedł czas precyzyjnych ustaleń i dyskusji na temat aplikacji. Sądziliśmy, że uda się na to spożytkować najbliższe 3-4 miesiące. Wspólnie określić imprezy, wydarzenia, czy festiwale, które znajdą się w pakiecie imprez planowanych na rok 2016.

- Wspomniał Pan o deklaracji podpisanej w 2007 roku. Jak ma się hasło "Bydgoszczy ESK 2016" do tego dokumentu?

- Deklaracja ma charakter intencyjny. Nie mogę zabronić zmienić zdanie prezydentowi Bydgoszczy, czy też osobom, które mu doradzają. Dla nas nie zaszły żadne przesłanki, dzięki którym moglibyśmy powiedzieć, że współdziałanie z Bydgoszczą może być dla nas nieefektywne. A na pewno nie ma przesłanki, że chcielibyśmy przypisywać sobie to, co w artystycznych, czy kulturalnych wartościach Bydgoszczy ma znaczenie. Wierzę, że uda nam się te nieporozumienia wyjaśnić. Jest oczywiste, że przedsięwzięcia realizowane na terenie Bydgoszczy w roku 2016 miałyby szyld bydgoski, a także dodatkowe środki z tytułu uczestniczenia w projekcie ESK. Ostatnie lata pokazują, że taki projekt jest wart ok. 65 mln euro.

- Prezydent Konstanty Dombrowicz złamał jednak obietnicę daną Toruniowi. A każda deklaracja niesie za sobą pewne konsekwencje.

- Bydgoskie hasło startu do walki o tytuł ESK nie odbieram jako ostateczną decyzję władz Bydgoszczy. Z rozmowy z Konstantym Dombrowiczem zrozumiałem, że uważa on, iż można złożyć "aplikację dwumiejską", wystartować jako Toruń-Bydgoszcz. Byłem zaskoczony taką interpretacją, więc zapytałem o to moich współpracowników, którzy stwierdzili jednoznacznie, że wniosek może złożyć tylko jedno miasto. Oddzielny start dwóch miast z tego samego regionu nie przekreśla szans na zwycięstwo. Dylemat komisji na pewno będzie jednak większy.

- Decyzja bydgoszczan wywraca na głowę plan Torunia, aby oprzeć się na współpracy z regionem, a przede wszystkim z Bydgoszczą. Jeśli Bydgoszcz wystartuje, to jest czymś oczywistym, że takiej współpracy nie będzie.

- Partnerstwo jest dobrze widziane przez tych, którzy patrzą szerzej. Partnerstwo przy zachowaniu pełnej autonomii miast. Wspólnie mamy bardzo ciekawy wachlarz wydarzeń. Samodzielnie jest on również interesujący, ale już nie tak barwny i różnorodny.

- Toruń przygotowuje się do tego konkursu od 4 lat. Bydgoszcz ma na to 5 miesięcy. W tym czasie musi przekonać do tego pomysłu mieszkańców, zarezerwować odpowiednie sumy w budżecie itp. Wniosek być może jest w stanie napisać, ale szans na zwycięstwo raczej nie ma. Co w takim razie, Panie prezydencie, chcą w Bydgoszczy ugrać startując?

- Proszę mnie o to nie pytać. Cały czas postrzegam to jako chwilowe zawirowanie, które trzeba teraz wyjaśnić. Czeka nas kilka spotkań. Dyrektorzy "Toruń 2016" jadą do Bydgoszczy, ja również mam tam zaplanowaną wizytę. Aplikacja Bydgoszczy na pewno osłabia szansę Torunia. Nie wiem czy o 1 proc. czy o 10 proc. Trzeba próbować wygasić ten problem. Iść tą drogą, która była na początku.

- Bydgoszcz dała Toruniowi tygodniowe ultimatum, czyli to bydgoszczanie na coś czekają.

- Nie trzeba było stawiać żadnego ultimatum. Propozycje ze strony Torunia były, ale być może za słabo artykułowane. Trzeba to szybko naprawić, rozmawiać, tłumaczyć... Teraz jest czas na ustalenia, które wydarzenia bydgoskie możemy wpisać do programu ESK 2016. Nie zrobimy tego bez zgody organizatorów oraz władz Bydgoszczy. Być może ta cała sytuacja będzie dobrym impulsem do przyspieszenia sprawy.

- Do czego będzie Pan chciał przekonać prezydenta Dombrowicza?

- Do tego o czym od początku starałem się przekonać prezydentów miast w regionie. Szanse, aby w 2016 roku ESK został Toruń są, a będą jeszcze większe, jeśli będzie to przedsięwzięcie o charakterze regionalnym. Nie zamierzamy czegokolwiek wykorzystać dla celów toruńskich. Wręcz przeciwnie. Chodzi o pokazania Europie bogactwa i różnorodności życia regionu, który z perspektywy samolotu zawieszonego nad ziemią jest wielkości guzika. Właśnie tak na nasz region trzeba z perspektywy europejskiej spojrzeć.

"Nowości" z 8 kwietnia 2010 roku.

środa, 7 kwietnia 2010

101. Nóż w plecach

Balon kompleksów rósł już od kilku miesięcy, aż wreszcie pękł pierwszego kwietnia. I pewnie dlatego większość dziennikarzy w regionie potraktowała to jako żart.

- Bydgoszcz Europejską Stolicą Kultury 2016? A czemu nie? - pomyśleli sobie w bydgoskim magistracie. Zarzekają się, że na rzucenie takiego hasła wcale nie miał wpływu fakt, że mamy akurat rok wyborczy. Sam prezydent Konstanty Dombrowicz unika jednak rozmów na ten temat. Tak samo nie chce osobiście komentować tego, jak ma się start Bydgoszczy w konkursie ESK do podpisanej przez niego w 2007 roku deklaracji, w której wyraźnie poparł w tym samym konkursie Toruń. Jej treści można znaleźć na www.torun2016.eu:
"Uroczyście deklarujemy (...) poparcie kandydatury Torunia - jako reprezentanta regionu kujawsko-pomorskiego - do tytułu ESK w roku 2016. (...) Deklarujemy wspieranie Torunia oraz włączenie się w przygotowania i realizację przedsięwzięć służących osiągnięciu sukcesu, jakim będzie zdobycie tytułu ESK w 2016 roku" - czytamy w piśmie, pod którym trzy lata temu w Kamienicy Pod Gwiazdą w otoczeniu prezydentów największych miast województwa Konstanty Dombrowicz jako pierwszy złożył swój podpis. A więc zdrada.
Zdezorientowani są bydgoscy członkowie Rady Programowej "Toruń 2016". Dyrektor Teatru Polskiego Paweł Łysak unika kontaktów z prasą. Dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” Małgorzata Matowska uważa, że została desygnowana do składu rady przez marszałka województwa, a więc reprezentuje nie tylko Bydgoszcz, ale i cały region. Z kolei dr Aleksander Jankowski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego nie przestaje wierzyć, że start Bydgoszczy to tylko... primaaprilisowy żart.
- Taka sytuacja wyprzedziła wszystko, co do tej pory uznawaliśmy za naturalne, pewne i będące pod kontrolą marszałka oraz prezydentów obu miast - twierdzi bydgoski naukowiec. - Zaszliśmy już tak daleko na drodze do przygotowania uczestnictwa Torunia jako ikony regionu w konkursie ESK, że powinniśmy to kontynuować. Ale to tylko moje osobiste zdanie, a nie członka Rady Programowej ESK.
Co na to Wojciech Zaguła, przewodniczący całej rady "Toruń 2016"? - W koncepcji "gwiazdy podwójnej" współpraca z Bydgoszczą jest jedną z podstawowych kwestii. Wcale nie wykluczam, że start Bydgoszczy jest działaniem wyborczym - mówi. - Wierzę, że uda się znaleźć kompromis, aby został jeden kandydat do tytułu ESK. Znacząca będzie tutaj opinia marszałka województwa, bo to przecież wojewódzki budżet ma odegrać poważną rolę w kształtowaniu programu ESK 2016.
Marszałek województwa Piotr Całbecki wstrzymuje się jednak od wszelkich komentarzy. W piątek nie udało nam się uzyskać od niego odpowiedzi na pytanie: "Czy decyzja władz Bydgoszczy jest gwoździem do trumny dla tworzenia metropolii toruńsko-bydgoskiej?". Wczoraj nie zgodził się na wywiad. - Marszałek czeka na wynik rozmów między prezydentem Michałem Zaleskim a prezydentem Konstantym Dombrowiczem - usłyszeliśmy jedynie od jego rzeczniczki Beaty Krzemińskiej.
Najbliższy tydzień jest decydujący. Wczoraj prezydent Torunia Michał Zaleski spotkał się w sprawie tego zdradzieckiego bydgoskiego wybryku z prezydium Rady Programowej "Toruń 2016". W tym tygodniu czeka go jeszcze najtrudniejsza rozmowa z władzami Bydgoszczy, które po czwartkowym spotkaniu z twórcami znad Brdy mają podjąć ostateczną decyzję co do swojej kandydatury. Część z bydgoskich twórców puka się w czoło. - Na start Bydgoszczy jest już za późno. Więc po co to robić? - mówią. - Na przekór?

"Nowości" z 7 kwietnia 2010 roku.

piątek, 2 kwietnia 2010

100. ESK dla Bydgoszczy?

Bez planu, bez wsparcia mieszkańców, bez zarezerwowanych pieniędzy w budżecie. Bez niczego, co mogłoby zapewnić szansę na zwycięstwo. Bydgoszcz rzuciła hasło startu do ESK 2016 i dała Toruniowi tygodniowe ultimatum. Czeka na to, co może na swojej deklaracji ugrać. Wniosek? Konstanty Dombrowicz rozpoczął już kampanię wyborczą, a jednocześnie w mieście nad Brdą pokazali swój kompleks wobec Torunia. Problem w tym, że Bydgoszcz może nam tym zaszkodzić o wiele bardziej niż się wydaje. I nie chodzi tutaj o brak wsparcia, czy konkurencję, ale o to jak takie zagranie zostanie odczytane na zewnątrz.


99. Nad Brdą chcą ESK

1 kwietnia prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz zadeklarował, że miasto przystępuje do walki o tytuł ESK 2016. I to nie był żart.

- Oczekiwaliśmy od Torunia konkretnej wizji programu ESK 2016 dla Bydgoszczy. Bezskutecznie - mówi Imisława Górska, zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Współpracy z Zagranicą Urzędu Miasta w Bydgoszczy. - Nasi twórcy pytali nas dlaczego sami nie wystartujemy. Mieli własne pomysły. Tłumaczyliśmy im, że promocję Bydgoszczy zapewni Toruń. Dziś nie chcemy już czekać. Mamy gotową wizję Bydgoszczy. I to nie tylko na rok 2016.
Przygotowywali się do tego podobno od kilkunastu miesięcy przy okazji pracy nad strategią kulturalną miasta. Dla Torunia to policzek. Do tej pory postrzegano Bydgoszcz jako sojusznika. Deklaracja z 2007 roku o wsparciu toruńskiej kandydatury, koncepcja „podwójnej gwiazdy” dyrektora programowego Romana Kołakowskiego, reprezentanci bydgoskiego środowiska w Radzie Programowej ESK. Czy wracamy do punktu wyjścia, przed tym jak zaprezentowano wizję współpracy z regionem? Roman Kołakowski nie zamierza porzucać tego pomysłu.
- Nie odczytuje tego jako wybuchu wojny. Bydgoską kulturę reprezentują przecież jej twórcy, a nie urzędnicy. Celem wyznaczonym przez Toruń jest współpraca, która w przyszłości ma stworzyć metropolię - mówi dyrektor programowy. - Uważam, że decyzja Bydgoszczy ma charakter polityczny. Gdyby Toruń został wybrany do drugiego etapu konkursu, wtedy Bydgoszcz prosiłaby nas, aby mogła się dołączyć.
Co jednak w takiej sytuacji z trójką bydgoskich reprezentantów w Radzie Programowej "Toruń 2016"? - Nie widzę żadnego konfliktu. Jestem reprezentantką marszałka województwa, który chce, aby przy okazji ESK rozwijał się cały region - mówi Marzena Matowska, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” w Bydgoszczy. Z dyrektorem Teatru Narodowego Pawłem Łysakiem oraz dr Aleksandrem Jankowskim z UKW nie udało nam się wczoraj skontaktować.
W Bydgoszczy czekają teraz na ofertę od Torunia. - Mam nadzieję, że uda nam się wreszcie zaprezentować im nasze pomysły. Nie chcieliśmy początkowo podawać tej informacji oficjalnie, ale dwa spotkania, które miały się tam odbyć zostały odwołane przez stronę bydgoską - mówi Krystian Kubjaczyk, dyrektor "Toruń 2016". - Trudno powiedzieć jak zareagują na tę sytuację europejscy eksperci. Osobiście nadal uważam, że regionalna współpraca jest bardzo dobrym i jedynym rozwiązaniem.
Co ciekawe ostateczna decyzja o starcie Bydgoszczy w konkursie ma zapaść po czwartkowym spotkaniu prezydenta Konstantego Dombrowicza z bydgoskimi twórcami. Jak ma się jego decyzji do podpisanej w 2007 deklaracji, w której poparł Toruń jako reprezentanta regionu kujawsko-pomorskiego do tytuł ESK 2016? Na to pytanie Dombrowicz ma odpowiedzieć dopiero.... za tydzień. - Nie oznacza to, że nie będziemy wspierać Torunia - mówi za niego Imisława Górska.

Opinie:

Jacek Beszczyński, animator kultury: - Decyzja Bydgoszczy to nic innego jak chęć utarcia nosa toruńskim urzędnikom za to, że do tej pory nie wyszli z żadną inicjatywą. Na pewno nie służy to budowaniu dobrych stosunków w regionie. To nic innego jak podłożenia nam nogi.

Zbigniew Lisowski, dyrektor Teatru "Baj Pomorski": - Skandal i hucpa polityczna. Nie traktuje tego jako gestu Bydgoszczy, a jedynie jako gest prezydenta Dombrowicza. Populistyczne działanie. Nikt nie będzie poważnie traktował ich kandydatury skoro podpisali deklarację wsparcia Torunia.

Katarzyna Jaworska, dyrektor Festiwalu "Tofifest": - Najkorzystniejsza dla regionu byłaby współpraca zamiast rywalizacji. Trzeba poczekać, aż zapadnie ostateczna decyzja i wtedy zastanowić się co dalej. Jestem urodzoną bydgoszczanką mieszkającą w Toruniu. Oba miasta są mi bliskie.

"Nowości" z 3 kwietnia 2010 roku.

czwartek, 1 kwietnia 2010

98. Do tanga potrzeba dwojga

W sprawie współpracy kulturalnej z regionem zmarnowaliśmy ostatnie trzy lata. - Toruń jako Europejska Stolica Kultury 2016 ze wsparciem Bydgoszczy? Trochę już na to za późno - twierdzą niezależne środowiska twórcze nad Brdą.

Deklaracje programowe Roman Kołakowskiego, aby cały region zaangażował się w walkę o europejskie laury jest dość kontrowersyjna. Mimo tego dyrektor programowy "Toruń 2016" przekonywał na łamach "Nowości". - To nie ma być akcja w stylu "Kochajmy się", ale proces porozumienia, połączenia, wspólnych inicjatyw. Do tego celu taki projekt jak ESK 2016 nadaje się znakomicie. Ma trwać nie tylko do 2016 roku, ale jeszcze dłużej. Powstawanie metropolii jest procesem długoletnim. I nieuniknionym - mówił.
Nasz wczorajszy artykuł dotyczący odbioru tej deklaracji pokazał histerię, jaka zapanowała w Bydgoszczy. - Toruń pod hasłem ESK 2016 chce zagarnąć nasze imprezy kulturalne! - twierdzą nad Brdą. W Bydgoszczy miały odbyć się dwa spotkania dotyczące sprawy Toruń ESK 2016. Ostatecznie nie obyło się ani jedno. Pierwsze zostało odwołane i przeniesione na tydzień później, po czym zaproszeni twórcy i organizatorzy imprez dowiedzieli się drogą mailową, że jednak się nie odbędzie.
- Wciąż czekamy. Inicjatywa jest dobra, ale spóźniona. Trzeba było nad nią pracować wspólnie od samego początku, a nie na ostatnią chwilę - mówi Jacek Puzinowski z Fundacji Kultury "Yakiza". - Wie Pan co u nas mówią? Że Toruń nie ma już szans, a więc przychodzi teraz do Bydgoszczy. Na działania związane z ESK już od dawna są zagwarantowane fundusze w toruńskim budżecie. A kto teraz w Bydgoszczy da na ten cel pieniądze? To trochę jak obiecywanie gruszek na wierzbie.
A mogło być zupełnie inaczej. 26 marca 2007 roku w Kamienicy Pod Gwiazdą podpisano deklarację prezydentów pięciu miast w sprawie wspierania Torunia w walce o tytuł ESK 2016. Pod dokumentem swoje podpisy złożyli prezydent Torunia Michał Zaleski, prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, prezydent Włocławka Andrzej Pałucki, prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza oraz prezydent Grudziądza Robert Malinowski. Efekt? Przez trzy lata poza jedną wystawą fotograficzną w Brukselii nie udało się niczego wspólnie zrobić.
- Zgadzam się z tym, że wszystko powinno odbywać się dużo wcześniej. Nie byłem wówczas dyrektorem, a więc mogę jedynie mówić o tym, co mamy obecnie - twierdzi Krystian Kubjaczyk, dyrektor "Toruń 2016". - Poprzednie spotkania w Bydgoszczy odwołano z przyczyn organizacyjnych. Do połowy kwietnia na pewno spotkamy się z przedstawicielami bydgoskiego środowiska, aby podjąć rozmowy o współpracy.

Warto wiedzieć
Wniosek aplikacyjny w konkursie ESK Toruń musi złożyć do końca sierpnia.

"Nowości" z 1 kwietnia 2010 roku.