środa, 7 kwietnia 2010

101. Nóż w plecach

Balon kompleksów rósł już od kilku miesięcy, aż wreszcie pękł pierwszego kwietnia. I pewnie dlatego większość dziennikarzy w regionie potraktowała to jako żart.

- Bydgoszcz Europejską Stolicą Kultury 2016? A czemu nie? - pomyśleli sobie w bydgoskim magistracie. Zarzekają się, że na rzucenie takiego hasła wcale nie miał wpływu fakt, że mamy akurat rok wyborczy. Sam prezydent Konstanty Dombrowicz unika jednak rozmów na ten temat. Tak samo nie chce osobiście komentować tego, jak ma się start Bydgoszczy w konkursie ESK do podpisanej przez niego w 2007 roku deklaracji, w której wyraźnie poparł w tym samym konkursie Toruń. Jej treści można znaleźć na www.torun2016.eu:
"Uroczyście deklarujemy (...) poparcie kandydatury Torunia - jako reprezentanta regionu kujawsko-pomorskiego - do tytułu ESK w roku 2016. (...) Deklarujemy wspieranie Torunia oraz włączenie się w przygotowania i realizację przedsięwzięć służących osiągnięciu sukcesu, jakim będzie zdobycie tytułu ESK w 2016 roku" - czytamy w piśmie, pod którym trzy lata temu w Kamienicy Pod Gwiazdą w otoczeniu prezydentów największych miast województwa Konstanty Dombrowicz jako pierwszy złożył swój podpis. A więc zdrada.
Zdezorientowani są bydgoscy członkowie Rady Programowej "Toruń 2016". Dyrektor Teatru Polskiego Paweł Łysak unika kontaktów z prasą. Dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” Małgorzata Matowska uważa, że została desygnowana do składu rady przez marszałka województwa, a więc reprezentuje nie tylko Bydgoszcz, ale i cały region. Z kolei dr Aleksander Jankowski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego nie przestaje wierzyć, że start Bydgoszczy to tylko... primaaprilisowy żart.
- Taka sytuacja wyprzedziła wszystko, co do tej pory uznawaliśmy za naturalne, pewne i będące pod kontrolą marszałka oraz prezydentów obu miast - twierdzi bydgoski naukowiec. - Zaszliśmy już tak daleko na drodze do przygotowania uczestnictwa Torunia jako ikony regionu w konkursie ESK, że powinniśmy to kontynuować. Ale to tylko moje osobiste zdanie, a nie członka Rady Programowej ESK.
Co na to Wojciech Zaguła, przewodniczący całej rady "Toruń 2016"? - W koncepcji "gwiazdy podwójnej" współpraca z Bydgoszczą jest jedną z podstawowych kwestii. Wcale nie wykluczam, że start Bydgoszczy jest działaniem wyborczym - mówi. - Wierzę, że uda się znaleźć kompromis, aby został jeden kandydat do tytułu ESK. Znacząca będzie tutaj opinia marszałka województwa, bo to przecież wojewódzki budżet ma odegrać poważną rolę w kształtowaniu programu ESK 2016.
Marszałek województwa Piotr Całbecki wstrzymuje się jednak od wszelkich komentarzy. W piątek nie udało nam się uzyskać od niego odpowiedzi na pytanie: "Czy decyzja władz Bydgoszczy jest gwoździem do trumny dla tworzenia metropolii toruńsko-bydgoskiej?". Wczoraj nie zgodził się na wywiad. - Marszałek czeka na wynik rozmów między prezydentem Michałem Zaleskim a prezydentem Konstantym Dombrowiczem - usłyszeliśmy jedynie od jego rzeczniczki Beaty Krzemińskiej.
Najbliższy tydzień jest decydujący. Wczoraj prezydent Torunia Michał Zaleski spotkał się w sprawie tego zdradzieckiego bydgoskiego wybryku z prezydium Rady Programowej "Toruń 2016". W tym tygodniu czeka go jeszcze najtrudniejsza rozmowa z władzami Bydgoszczy, które po czwartkowym spotkaniu z twórcami znad Brdy mają podjąć ostateczną decyzję co do swojej kandydatury. Część z bydgoskich twórców puka się w czoło. - Na start Bydgoszczy jest już za późno. Więc po co to robić? - mówią. - Na przekór?

"Nowości" z 7 kwietnia 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz