czwartek, 8 kwietnia 2010

102. Toruń nie odpuści

Michał Zaleski, prezydent Torunia o kandydaturze Bydgoszczy do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.

- Czy Toruń dał Bydgoszczy jakieś powody, aby na płaszczyźnie ESK mogła poczuć się niedowartościowana?

- Trudno w tym przypadku mówić o niedowartościowaniu. Toruń od początku wskazywał, że zamierza w tym konkursie być regionalnym liderem, który będzie pokazywał to, co jest wartościowe w całym regionie. W tej sprawie w 2007 roku podpisaliśmy stosowne porozumienie z prezydentami miast w naszym województwie. To był akt wstępny, ale wyraźnie wskazujący na toruńskie intencje. W późniejszym okresie podkreślaliśmy to wielokrotnie. Ostatnim przykładem współpracy jest skład Rady Programowej "Toruń 2016", do której weszli przedstawiciele Bydgoszczy. Teraz nadszedł czas precyzyjnych ustaleń i dyskusji na temat aplikacji. Sądziliśmy, że uda się na to spożytkować najbliższe 3-4 miesiące. Wspólnie określić imprezy, wydarzenia, czy festiwale, które znajdą się w pakiecie imprez planowanych na rok 2016.

- Wspomniał Pan o deklaracji podpisanej w 2007 roku. Jak ma się hasło "Bydgoszczy ESK 2016" do tego dokumentu?

- Deklaracja ma charakter intencyjny. Nie mogę zabronić zmienić zdanie prezydentowi Bydgoszczy, czy też osobom, które mu doradzają. Dla nas nie zaszły żadne przesłanki, dzięki którym moglibyśmy powiedzieć, że współdziałanie z Bydgoszczą może być dla nas nieefektywne. A na pewno nie ma przesłanki, że chcielibyśmy przypisywać sobie to, co w artystycznych, czy kulturalnych wartościach Bydgoszczy ma znaczenie. Wierzę, że uda nam się te nieporozumienia wyjaśnić. Jest oczywiste, że przedsięwzięcia realizowane na terenie Bydgoszczy w roku 2016 miałyby szyld bydgoski, a także dodatkowe środki z tytułu uczestniczenia w projekcie ESK. Ostatnie lata pokazują, że taki projekt jest wart ok. 65 mln euro.

- Prezydent Konstanty Dombrowicz złamał jednak obietnicę daną Toruniowi. A każda deklaracja niesie za sobą pewne konsekwencje.

- Bydgoskie hasło startu do walki o tytuł ESK nie odbieram jako ostateczną decyzję władz Bydgoszczy. Z rozmowy z Konstantym Dombrowiczem zrozumiałem, że uważa on, iż można złożyć "aplikację dwumiejską", wystartować jako Toruń-Bydgoszcz. Byłem zaskoczony taką interpretacją, więc zapytałem o to moich współpracowników, którzy stwierdzili jednoznacznie, że wniosek może złożyć tylko jedno miasto. Oddzielny start dwóch miast z tego samego regionu nie przekreśla szans na zwycięstwo. Dylemat komisji na pewno będzie jednak większy.

- Decyzja bydgoszczan wywraca na głowę plan Torunia, aby oprzeć się na współpracy z regionem, a przede wszystkim z Bydgoszczą. Jeśli Bydgoszcz wystartuje, to jest czymś oczywistym, że takiej współpracy nie będzie.

- Partnerstwo jest dobrze widziane przez tych, którzy patrzą szerzej. Partnerstwo przy zachowaniu pełnej autonomii miast. Wspólnie mamy bardzo ciekawy wachlarz wydarzeń. Samodzielnie jest on również interesujący, ale już nie tak barwny i różnorodny.

- Toruń przygotowuje się do tego konkursu od 4 lat. Bydgoszcz ma na to 5 miesięcy. W tym czasie musi przekonać do tego pomysłu mieszkańców, zarezerwować odpowiednie sumy w budżecie itp. Wniosek być może jest w stanie napisać, ale szans na zwycięstwo raczej nie ma. Co w takim razie, Panie prezydencie, chcą w Bydgoszczy ugrać startując?

- Proszę mnie o to nie pytać. Cały czas postrzegam to jako chwilowe zawirowanie, które trzeba teraz wyjaśnić. Czeka nas kilka spotkań. Dyrektorzy "Toruń 2016" jadą do Bydgoszczy, ja również mam tam zaplanowaną wizytę. Aplikacja Bydgoszczy na pewno osłabia szansę Torunia. Nie wiem czy o 1 proc. czy o 10 proc. Trzeba próbować wygasić ten problem. Iść tą drogą, która była na początku.

- Bydgoszcz dała Toruniowi tygodniowe ultimatum, czyli to bydgoszczanie na coś czekają.

- Nie trzeba było stawiać żadnego ultimatum. Propozycje ze strony Torunia były, ale być może za słabo artykułowane. Trzeba to szybko naprawić, rozmawiać, tłumaczyć... Teraz jest czas na ustalenia, które wydarzenia bydgoskie możemy wpisać do programu ESK 2016. Nie zrobimy tego bez zgody organizatorów oraz władz Bydgoszczy. Być może ta cała sytuacja będzie dobrym impulsem do przyspieszenia sprawy.

- Do czego będzie Pan chciał przekonać prezydenta Dombrowicza?

- Do tego o czym od początku starałem się przekonać prezydentów miast w regionie. Szanse, aby w 2016 roku ESK został Toruń są, a będą jeszcze większe, jeśli będzie to przedsięwzięcie o charakterze regionalnym. Nie zamierzamy czegokolwiek wykorzystać dla celów toruńskich. Wręcz przeciwnie. Chodzi o pokazania Europie bogactwa i różnorodności życia regionu, który z perspektywy samolotu zawieszonego nad ziemią jest wielkości guzika. Właśnie tak na nasz region trzeba z perspektywy europejskiej spojrzeć.

"Nowości" z 8 kwietnia 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz