piątek, 2 kwietnia 2010

99. Nad Brdą chcą ESK

1 kwietnia prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz zadeklarował, że miasto przystępuje do walki o tytuł ESK 2016. I to nie był żart.

- Oczekiwaliśmy od Torunia konkretnej wizji programu ESK 2016 dla Bydgoszczy. Bezskutecznie - mówi Imisława Górska, zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Współpracy z Zagranicą Urzędu Miasta w Bydgoszczy. - Nasi twórcy pytali nas dlaczego sami nie wystartujemy. Mieli własne pomysły. Tłumaczyliśmy im, że promocję Bydgoszczy zapewni Toruń. Dziś nie chcemy już czekać. Mamy gotową wizję Bydgoszczy. I to nie tylko na rok 2016.
Przygotowywali się do tego podobno od kilkunastu miesięcy przy okazji pracy nad strategią kulturalną miasta. Dla Torunia to policzek. Do tej pory postrzegano Bydgoszcz jako sojusznika. Deklaracja z 2007 roku o wsparciu toruńskiej kandydatury, koncepcja „podwójnej gwiazdy” dyrektora programowego Romana Kołakowskiego, reprezentanci bydgoskiego środowiska w Radzie Programowej ESK. Czy wracamy do punktu wyjścia, przed tym jak zaprezentowano wizję współpracy z regionem? Roman Kołakowski nie zamierza porzucać tego pomysłu.
- Nie odczytuje tego jako wybuchu wojny. Bydgoską kulturę reprezentują przecież jej twórcy, a nie urzędnicy. Celem wyznaczonym przez Toruń jest współpraca, która w przyszłości ma stworzyć metropolię - mówi dyrektor programowy. - Uważam, że decyzja Bydgoszczy ma charakter polityczny. Gdyby Toruń został wybrany do drugiego etapu konkursu, wtedy Bydgoszcz prosiłaby nas, aby mogła się dołączyć.
Co jednak w takiej sytuacji z trójką bydgoskich reprezentantów w Radzie Programowej "Toruń 2016"? - Nie widzę żadnego konfliktu. Jestem reprezentantką marszałka województwa, który chce, aby przy okazji ESK rozwijał się cały region - mówi Marzena Matowska, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki „Stara Ochronka” w Bydgoszczy. Z dyrektorem Teatru Narodowego Pawłem Łysakiem oraz dr Aleksandrem Jankowskim z UKW nie udało nam się wczoraj skontaktować.
W Bydgoszczy czekają teraz na ofertę od Torunia. - Mam nadzieję, że uda nam się wreszcie zaprezentować im nasze pomysły. Nie chcieliśmy początkowo podawać tej informacji oficjalnie, ale dwa spotkania, które miały się tam odbyć zostały odwołane przez stronę bydgoską - mówi Krystian Kubjaczyk, dyrektor "Toruń 2016". - Trudno powiedzieć jak zareagują na tę sytuację europejscy eksperci. Osobiście nadal uważam, że regionalna współpraca jest bardzo dobrym i jedynym rozwiązaniem.
Co ciekawe ostateczna decyzja o starcie Bydgoszczy w konkursie ma zapaść po czwartkowym spotkaniu prezydenta Konstantego Dombrowicza z bydgoskimi twórcami. Jak ma się jego decyzji do podpisanej w 2007 deklaracji, w której poparł Toruń jako reprezentanta regionu kujawsko-pomorskiego do tytuł ESK 2016? Na to pytanie Dombrowicz ma odpowiedzieć dopiero.... za tydzień. - Nie oznacza to, że nie będziemy wspierać Torunia - mówi za niego Imisława Górska.

Opinie:

Jacek Beszczyński, animator kultury: - Decyzja Bydgoszczy to nic innego jak chęć utarcia nosa toruńskim urzędnikom za to, że do tej pory nie wyszli z żadną inicjatywą. Na pewno nie służy to budowaniu dobrych stosunków w regionie. To nic innego jak podłożenia nam nogi.

Zbigniew Lisowski, dyrektor Teatru "Baj Pomorski": - Skandal i hucpa polityczna. Nie traktuje tego jako gestu Bydgoszczy, a jedynie jako gest prezydenta Dombrowicza. Populistyczne działanie. Nikt nie będzie poważnie traktował ich kandydatury skoro podpisali deklarację wsparcia Torunia.

Katarzyna Jaworska, dyrektor Festiwalu "Tofifest": - Najkorzystniejsza dla regionu byłaby współpraca zamiast rywalizacji. Trzeba poczekać, aż zapadnie ostateczna decyzja i wtedy zastanowić się co dalej. Jestem urodzoną bydgoszczanką mieszkającą w Toruniu. Oba miasta są mi bliskie.

"Nowości" z 3 kwietnia 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz