poniedziałek, 31 sierpnia 2009

36. Kto wejdzie do rady?

Wobec braku inicjatywy ze strony władz miasta, wspólnie z Czytelnikami podpowiadamy, kto powinien wesprzeć działania biura ESK „Toruń 2016”.

Od kilku miesięcy skład Rady Programowej, która ma doradzać dyrektor Oldze Marcinkiewicz jest jednym z najbardziej emocjonujących tematów w toruńskim środowisku. I choć padają już konkretne propozycje, to nikt przed jej utworzeniem, nie chce się otwarcie wypowiadać. „Nowości” jako pierwsze ujawniają nazwiska, które powtarzają się najczęściej.
Najwięcej głosów wskazuje na Zbigniewa Lisowskiego, dyrektora Teatru Baj Pomorski. Przy realizacji swoich pomysłów nie ogląda się na miejskie pieniądze, ale umiejętnie wykorzystuje inne fundusze. Pokazał, że potrafi przeprowadzić akcje, które angażują mieszkańców, co w ramach działań dotyczących ESK jest niezwykle cenne.
Równie często wśród kandydatur pojawia się: Michał Staśkiewicz oraz dr Maciej Mikołajewski. Pierwszy z nich to były dyrektor wydziału kultury, dzięki któremu podczas organizowanego w ubiegłym roku festiwalu „Forte-piano” mieliśmy okazję gościć w Toruniu takie gwiazdy jak: Jerzy Radziwiłowicz, Erin Keefe, czy Jerzy Pilch.
Maciej Mikołajewski jest z kolei naukowcem z UMK, który był największym rywalem Olgi Marcinkiewicz w walce o fotel dyrektor biura „Toruń 2016”. Obecnie koordynuje obchody Międzynarodowego Roku Astronomii. Jego wejście do Rady Programowej wprowadziłoby jakąś świeżość co do pomysłów obecnej szefowej biura.
Nie należy zapominać, że w przypadku tych dwóch ostatnich panów, ich udział rodzi przewidywalne konsekwencje. O ile to możliwe, to tam gdzie działa Michał Staśkiewicz, nie może zabraknąć promocji jego córki – skrzypaczki Anny Marii Staśkiewicz, a w przypadku Mikołajewskiego - żony astronoma – kompozytorki Magdaleny Cynk.
Zgodnie z założeniem w Radzie Programowej powinny znaleźć się osoby, które będą nie tylko dbały o wysoki poziom merytoryczny inicjatyw w ramach ESK, ale także miały do zaproponowania własne autorskie pomysły. Aby znaleźć odpowiedni klucz wyboru wystarczy przyjrzeć się, kto w ostatnich latach przeprowadzał w Toruniu najciekawsze działania.
Jednym z poważniejszych kandydatów jest na tym tle Wojciech Zaguła. Niezwykle cenne jest w jego przypadku doświadczenie zdobyte przy organizacji wielkich imprez telewizyjnych („Song of Songs”, „Majówka Polsatu”). Zaraz za nim sytuuje się Maurycy Męczekalski, szef studenckiego klubu „Od Nowa”, również doświadczony, jeżeli chodzi organizację i kontakty.
Numerem trzecim w tym gronie jest prof. Wiesław Smużny. Jedna z niewielu osób ze środowiska UMK, która nie zamyka w wąskiej specjalizacji, ale wciąż poszukuje nowych inspiracji i możliwości artystycznego wyrazu. W nim należy upatrywać szansy, że dopuści do głosu młodych obiecujących twórców.
Ciężko wyobrazić sobie, aby w Radzie Programowej mogło zabraknąć osoby odpowiedzialnej za kontakty polsko-hiszpańskie, czy przedstawiciela magistrackiej komisji kultury. Do tej pory zasiadający w niej radni o tym, co dzieje się wokół ESK dowiadywali się niestety już na etapie realizacji poszczególnych pomysłów. Szkoda.
W ubiegłym tygodniu pisząc o zawirowaniach wokół powstania rady zwróciliśmy się do Czytelników z prośbą o wskazanie kto ich zdaniem powinien w niej zasiąść. Lista nadesłanych propozycji jest długa, ale powtarza się tam kilkanaście nazwisk. Jakich?
Prezes Związku Polskich Artystów Plastyków Jerzy Brzuskiewicz, wybitny autorytet w dziedzinie chóralistyki prof. Roman Grucza, a nawet Andrzej Churski, członek kapituły przyznającej Nagrodę im. Grzegorza Ciechowskiego, nasz były redakcyjny kolega, obecnie zastępca dyrektora Teatru Horzycy.
Jak na razie władze miasta w sprawie powołania Rady Programowej nie mogą dojść do porozumienia zarówno z podlegającym im biurem „Toruń 2016”, jak i Urzędem Marszałkowskim. Szefowa biura ESK jak tylko może odwleka moment powołania ciała, która mogłoby oceniać jej pracę i patrzeć jej na ręce. Sytuacja trwa już od początku roku.

Co za rada?
15-osobowa Rada Programowa ESK będzie organem doradczym, który ma pomóc stworzyć strategię walki o tytuł ESK 2016. W jej skład mają wejść lokalne autorytety z dziedziny kultury i nauki oraz przedstawiciele obu samorządów. Rada będzie mogła kontrolować poczynania dyrektora "Toruń 2016", a także wydawane przez biuro pieniądze.

"Nowości" z 31 sierpnia 2009 roku.

piątek, 21 sierpnia 2009

35. Rada podzieliła, zamiast połączyć

Scenariusz miał być prosty. Radni powołują instytucję "Toruń 2016", a jej dyrektor - 15-osobową Radę Programową. Ale sprawa się skomplikowała. Jak długo tylko jedna osoba będzie prowadziła Toruń w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury?

Pierwsze informacje na temat rady pojawiły się w kwietniu 2008 roku. Od tamtego czasu sprawa nie posunęła się jednak do przodu. Dlaczego?
- Już w styczniu tego roku Olga Marcinkiewicz złożyła w magistracie swoją propozycję składu Rady Programowej, ale nadal trwają procedury dotyczące ustalenia jej ostatecznego kształtu - mówi Jarosław Jaworski, rzecznik prasowy "Toruń 2016".
Co zaskakujące zupełnie inną wersję przedstawiają w urzędzie miasta.
- Prezydent Torunia wciąż czeka na listę osób, którą miała mu przedstawić Olga Marcinkiewicz - mówi Paweł Piotrowicz z magistratu. - W składzie Rady znajdą się również przedstawicieli prezydenta, których wskaże on osobiście.
To aż dziwne, że przez osiem miesięcy nie udało im się skomunikować. A sprawa jest ważna. Rada Programowa ESK ma bowiem pomóc stworzyć strategię walki o Europejską Stolicę Kultury. W jej skład mają wejść nie tylko lokalne autorytety z dziedziny kultury i nauki, ale również przedstawiciele obu samorządów. Rada będzie mogła kontrolować poczynania dyrektora "Toruń 2016", a także wydawane przez biuro pieniądze.
Jak zapowiadała w marcu dyrektor Olga Marcinkiewicz radę mają wspierać dwa zespoły: obywatelski (otwarty dla mieszkańców) oraz ekspertów europejskich (ma gwarantować odpowiedni program na 2016 rok). Konieczność powołania rady sygnalizowali już w maju radni podczas posiedzenia miejskiej komisji kultury, promocji i turystyki. Ich niepokój wciąż rośnie.
- Nie można dopuścić do sytuacji, w której o wszystkich działaniach dotyczących ESK dowiadujemy się po fakcie. Dziwi mnie, że do teraz zwierzchnicy pani dyrektor nie wyegzekwowali powstania takiego ciała - mówi Bogdan Major, przewodniczący komisji. - Rada Programowa nie jest tylko po to, aby wiedzieć co dzieje się wokół ESK, ale również, aby przekazywać swoje sugestie i pomysły.
Wtóruje mu radny Jarosław Najberg. - Zbyt duże środki finansowe będziemy wydawać i wydajemy na ESK, aby tylko jedna osoba mogła o tym decydować - twierdzi radny. - To robi się zbyt niebezpieczne. Dziwi mnie, że ta sprawa nie posunęła się jeszcze do przodu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że między marszałkiem Piotrem Całbeckim a prezydentem Michałem Zaleskim trwają zakulisowe rozgrywki dotyczące tego kto i w jakiej sile ma zasiąść w Radzie Programowej. Szefowa "Toruń 2016" przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim i nie udało nam się z nią skontaktować. Do tematu wrócimy.

"Nowości" z 21 sierpnia 2009 roku.

środa, 19 sierpnia 2009

34. Szlakiem św. Jakuba po sukces

Ośrodek Chopinowski jest pierwszą instytucją w regionie, która otwarcie mówi o wsparciu ESK 2016. Dlaczego? Ponieważ widzi w tym same korzyści. Czy dzięki Szafarni uda się zbliżyć prezydenta Torunia do marszałka województwa?

Trudno wyobrazić sobie starania Torunia o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury bez wsparcia regionu. Niestety od marca 2007 roku, kiedy to prezydenci Torunia, Bydgoszczy, Włocławka, Grudziądza i Inowrocławia podpisali deklarację o współpracy, nic się nie dzieje. Podobną deklarację podpisano zresztą między prezydentem a marszałkiem województwa. Efekt jest taki sam.
- Inicjatywa leży po stronie władz miasta - mówił w majowym wywiadzie dla "Nowości" marszałek Piotr Całbecki.
W Szafarni nie zamierzają jednak czekać i sami inicjują działania. W październiku odbędzie się konferencja z udziałem specjalistów od szlaku św. Jakuba, dzięki którym udało się rozreklamować Nawarrę na cały świat. Tylko w ubiegłym roku tym szlakiem podążyło ponad 125 tys. osób. W Ośrodku Chopinowskim dostrzegli szansę, aby w ten sposób promować siebie i nasz region w ramach starań o tytuł ESK.
- Szafarnia, podobnie jak Toruń leży na szlaku św. Jakuba. Droga wiedzie do miejscowości Płonko, a dalej do Golubia-Dobrzynia - mówi Agnieszka Brzezińska, dyrektor Ośrodka Chopinowskiego. - Czy Chopin o tym wiedział? Prawdopodobnie nie, ponieważ w tamtych czasach szlak był już nieco zapomniany. Chcemy go wykorzystać do promocji.
Pomysł nie uda się bez stworzenia odpowiedniej infrastruktury w regionie. Na całym świecie pątnicze szlaki to nie tylko miejsce umartwień. To system tanich schronisk i barów, w których pielgrzymi mogą się zatrzymać. Nie bez znaczenia jest oferta kulturalna, na którą mogą natknąć się wędrowcy. W Szafarni mają kilkanaście pomysłów z pikinikami muzycznymi na czele.
Czy dzięki inicjatywie Ośrodka Chopinowskiego, który podlega marszałkowi województwa, uda się zbliżyć władzom województwa i prezydentowi Michałowi Zaleskiemu? Czy ruszy wreszcie współpraca miasta z regionem w ramach ESK? Warto wspomnieć, że nadal nie powołano jeszcze obiecywanej Rady Programowej ESK, w skład której mają wchodzić m.in. przedstawiciele obu samorządów oraz autorytety w dziedzinie kultury.

Warto wiedzieć
Toruń współpracuję już w ramach ESK 2016 z Pampeluną.
Urząd Marszałkowski z hiszpańskim regionem - Nawarra.

"Nowości" z 19 sierpnia 2009 roku.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

33. Skyway... i co dalej?

Festiwal Światła „Skyway’09” już za nami. Miniony tydzień pokazał, że torunianie są spragnieni tego typu imprez i powinno ich być znacznie więcej.

Jedna rzecz jest jednak zastanawiająca. Dlaczego tak niewielu toruńskich twórców wzięło udział w festiwalu? Dominik Smużny, Dariusz Przewięźlikowski… Galeria Rusz pojawiła się tylko na plakacie i w programie. Opowiedz jest prosta. Biuro ESK „Toruń 2016” nie ma jeszcze sprecyzowanych zasad współpracy z artystami i działa nieco po omacku.
Mając do dyspozycji tak ogromny budżet jest w stanie urządzić w Toruniu koncert Stinga, czy nawet U2. Pytanie tylko czy o to chodzi, aby prezentować gotowe sprawdzone produkty, czy żeby stworzyć coś atrakcyjnego lokalnymi siłami? W tym drugim przypadku trzeba posiadać niestety własne pomysły i umieć toruńskim potencjałem pokierować. Czy „Toruń 2016” to potrafi?
Współpraca „Toruń 2016” z lokalnym artystami kuleje tak samo jak współpraca na linii Urząd Miasta Torunia – Urząd Marszałkowski. Nie wyobrażam sobie jak Toruń może brać udział w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury bez wsparcia Urzędu Marszałkowskiego. Tutaj jednak inicjatywa leży po stronie prezydenta Michała Zaleskiego. I jest równa zeru. Wciąż czekamy, Panie Prezydencie…
Wart wspomnieć, że do chwili obecnej nie powołano jeszcze obiecywanej Rady Programowej w skład której mieli wchodzić m.in. nie tylko autorytety w dziedzinie sztuki, ale również przedstawiciele obu samorządów. A marszałek Piotr Całbecki o tym co dzieje się wokół ESK dowiaduje się z prasy…

32. Kulminacja za siedem lat

OLGA MARCINKIEWICZ, dyrektor biura ESK „Toruń 2016” opowiada o Międzynarodowym Festiwalu Światła „Skyway ’09”.

- Budżet festiwalu to aż 583 tys. zł. W Toruniu większymi środkami dysponuję jedynie organizatorzy festiwalu „Probaltica”...

- To i tak mało jak na festiwal światła! Powiem nawet, że to dość skromnie. Budżet tego typu imprez zaczyna się od 100 tysięcy euro. To absolutne minimum. Na organizację niektórych skomplikowanych instalacji trzeba czasami wydać nawet milion euro. Ale warto. Pierwszą edycję festiwalu zrobiliśmy na próbę.

- Uważa Pani, że ostateczny efekt wart jest włożonych w niego pieniędzy?

- Zdecydowanie tak. W większości prace powstały na nasze zamówienie, a dzięki temu nigdzie wcześniej nie można było ich oglądać. To oczywiście znacznie podrożyło koszt. Sporo kosztuje również profesjonalny sprzęt, który został wykorzystywany do tych prezentacji.

- Instalacja grupy „Guerilla Lighting” miała zmienić wygląd nocnej panoramy Torunia. W praktyce polega to zaś na założeniu kolorowych folii na istniejące reflektory, które oświetlają mury zamkowe. Trochę mało...

- Torunianie nie mieli jeszcze okazji obejrzeć „Guerilla Ligthing” w akcji (z Olgą Marcinkiewicz rozmawialiśmy wczoraj - przyp. red.). W czwartek wieczorem przeprowadzą dodatkowo dwie akcje przy murach, w piątek dwie, a w sobotę cztery. Jutro wygasimy nawet cały bulwar. Zostaną wyłączone nie tylko wszystkie latarnie, ale również zostanie wstrzymany ruch. Jeżeli uda się, to ustawimy specjalny ekran, aby torunianie mogli obejrzeć, jak to wszystko będzie wyglądać z drugiej strony Wisły.

- Która instalacja jest najdroższa?

- „Dryfujące gwiazdy” grupy „Ocubo” na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego. Kosztuje około 80 tys. zł. Kamery, projektory, do tego muzyka... Nie chciałabym jednak rozmawiać o pieniądzach. Ceny są względne. Nie można tego typu instalacji przyrównywać do innych wydatków. Tworzona na zamówienie koncepcja artystyczna kosztują na świecie od kilkunastu do kilkudziesięciu euro. Płaci się również za sam pomysł. Nam chodziło przede wszystkim o to, aby stworzyć coś nowego w połączeniu z architekturą Torunia.

- Co uda się zyskać Toruniowi dzięki tej imprezie?

- Informacja o festiwalu poszło poza Polskę. Europejscy artyści zorientowali się, że miasto jest otwarte na nowe projekty. Postawiliśmy również swój stempel na pomyślę festiwalu światła w Polsce. Pokazaliśmy nowe spojrzenie na architekturę przez pryzmat kosmosu. Na zainteresowanie imprezą nie narzekamy. Wiemy już nawet, ile osób odwiedziło „Skyway” w ciągu dwóch dni. Minimum 10 tysięcy. Tyle rozdaliśmy programów z mapkami wydarzeń.

- Skąd wiecie, że każdy, kto dostał mapkę, to wziął udział w imprezie? Niektórzy mogli zresztą brać po kilka razy...

- Ale wielu było też takich, co przyszli bez nich. 10 tysięcy osób wzięło program, a więc zakładamy, że uczestniczą w festiwalu. Mamy zresztą sygnał, że festiwal przyciąga do Torunia turystów. Będziemy go organizowali co roku. W 2016 roku, o ile wygramy w boju o ESK, nastąpi jego kulminacja.

"Nowości" z 14 sierpnia 2009 roku.