wtorek, 23 lutego 2010

86. Kołakowski ma plan?

Poniedziałkowy wybór Roman Kołakowskiego na dyrektora programowego ESK zakończył ciągnący się cztery miesiące konkurs. Jak zwycięzca widzi Toruń i jakie ma pomysły na obchody 2016 roku?

1. Po pierwsze współpraca w regionie. Porozumienia Torunia, Bydgoszczy oraz pozostałych miast za pośrednictwem kultury. - Z daleka powinniśmy świecić jednym, mocnym blaskiem. To wyróżni nasz region na tle innych kandydatur - uważa Kołakowski. Dotychczasowa deklaracja prezydentów miast z 2006 roku nic nie wniosła. Być może ruszy coś Rada Programowa ESK, w której zasiadają przedstawicieli obu miast. Kołakowski planuje zainicjować cały szereg spotkań. Samorządowcy, artyści, naukowcy.
2. Po drugie wspólne artystyczne projekty. Nie tylko na poziomie regionalnym, ale również międzynarodowym. - Nie chodzi o to, aby sprowadzić świetną wystawę multimedialną. Ważniejsze jest to, aby zagraniczny artysta mógł zrealizować swój projekt w ramach współpracy z regionalnymi twórcami - mówi. - Chciałbym ogłosić zamknięte konkursy skierowane do środowisk oraz część otwartych dla wszystkich chętnych. Kulminacją działań powinien być rok 2016, ale na tym ten projekt się nie kończy.
3. Po trzecie informacja. - Toruń ma problem z tym, aby informacja o tym, co się w nim dzieje docierała do centralnych mediów. ESK jest narzędziem, które może pomóc to przełamać - mówi. - Oprócz tego trzeba zwiększyć zainteresowanie społeczne. Niezbędne jest dotarcie nie tylko do publiczności kulturalnej, ale również do osób, które nie biorą udziału w życiu kulturalnym. ESK 2016 powinno być świętem całej społeczności regionu, zaprzyjaźnionych miast. Udział mediów jest niezbędny.
4. Po czwarte budżet i rola biznesu. - Inne miasta wydają na ESK więcej niż Toruń. Jak bardzo jesteśmy zdeterminowani, aby zdobyć ten tytuł? Trzeba podjąć rozmowy dotyczące finansów - twierdzi. Czym może się pochwalić? Kiedy obejmował dyrekcje przeglądu Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 1996 roku dotacja miasta dla imprezy wynosiła 300 tys. zł, a jej budżet 400 tys. zł. Jak zapewnia w wyniku jego kontaktów z lokalnym biznesem w ciągu siedmiu lat dotacja wzrosła do 750 tys. zł w najlepszym okresie, a budżet wynosił 4,2 mln zł.
5. Po piąte wielkość Torunia jako atut. Fakt, że miasto w którym urodził się Mikołaj Kopernik jest o wiele mniejszym ośrodkiem niż Warszawa, czy Wrocław, sprawia, iż każda większa impreza może być wydarzeniem dla jego mieszkańców. Wielkim metropoliom ciężko jest zaproponować coś atrakcyjnego, czym uda się wybić z gąszczu konkurencyjnych propozycji. W Toruniu obchody 2016 roku będą planowane jako wielkie święto mieszkańców obejmujące cały region.
6. Po szóste sala koncertowa na Jordankach jako symbol roku 2016. Zdaniem nowego dyrektor programowego powstający w sąsiedztwie CSW nowoczesny budynek powinien stać się instytucją, która będzie kreowała projekty związane z ESK 2016 nie tylko w ramach obchodów, ale również po ich zakończeniu. Miejsce, jego zdaniem, doskonale nadaje się do prezentacji np. dorobku dotychczasowych miast, które były ESK w minionych latach.

- Zamierzam prowadzić rozmowy ze wszystkimi osobami, czy instytucjami zainteresowanymi współpracą. Chciałbym, aby moja praca była podobna do tej, którą wykonuje twórca antologii. Podpisuje się pod całością imieniem i nazwiskiem, ale poszczególne dzieła mają wyraźnie zaznaczonych autorów - mówił Roman Kołakowski na konferencji prasowej w Krzywej Wieży. - Zamierzam stworzyć taką kulturalną antologię miast w regionie. W kontekście kultury europejskiej i w kontakcie z kulturą europejską.

"Nowości" z 24 lutego 2010 roku.

poniedziałek, 22 lutego 2010

85. Toruń stawia na Bydgoszcz

Roman Kołakowski został wybrany dyrektorem programowym „Toruń 2016”.

Dyskusja po poniedziałkowej prezentacji podzieliła członków Rady Programowej ESK. Ostatecznie jedyny kandydat zdobył pozytywną ocenę. Jak rozkładały się głosy? Na dwunastu obecnych członków, osiem zagłosowało za wersją koncepcji ESK 2016 autorstwa Romana Kołakowskiego, trzech się wstrzymało, a jeden był przeciw. Obecny na spotkaniu prezydent Torunia po wysłuchaniu opinii Rady Programowej od razu zaakceptował jego kandydaturę.
Kołakowski zamierza postawić na wizjonerskie pomysły. Projekt ESK 2016 uznał za przełomowy. Podczas prezentacji ogromny nacisk kładł na współpracę Torunia z Bydgoszczą.
- Przeglądałem wszystkie materiały zastanawiając się nad strategią. Współpraca w regionie jest niezbędna. Między Toruniem a Bydgoszczą istniał konflikt, a więc uznałem, że dobrym pomysłem będzie porozumienia obu miast za pośrednictwem kultury – powiedział kilka minut po wyborze. – Z daleka Toruń i Bydgoszcz powinni świecić jednym, mocnym blaskiem. Będę do tego dążył.
Czasu nie ma zbyt wiele, ponieważ do złożenia konkursowej aplikacji pozostało sześć miesięcy. Jakie będzie pierwszy krok świeżo wybranego dyrektor programowego?
- Szeroka akcja informacyjna wśród mieszkańców Torunia i Bydgoszczy. To oni muszą się zgodzić na współpracę – mówi Roman Kołakowski. – W pierwszej kolejności chciałby, aby rozmowy w tej sprawie podjęli prezydenci obu miast, artyści oraz politycy. Przy każdej z takich rozmów zamierzam być obecny. Pracę rozpoczynam jak tylko podpiszę umowę. Im szybciej, tym lepiej.
Kołakowski po raz pierwszy zaprezentował się na forum Rady Programowej ESK na początku lutego. Podobnie jak poprzedni kandydat - prof. Witold Chmielewski, nie brał udziału w konkursie na dyrektora programowego ESK, a jego pojawienie było wynikiem "indywidualnych rozmów z potencjalnymi kandydatami".
Kim jest ? Przez około 10 lat był dyrektorem artystycznym Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Dramaturg, poeta, pisarz i menedżer kultury. Jego specjalnością są plenerowe widowiska multimedialne. Koncert z okazji wejścia Polski do UE zgromadził na wrocławskim rynku 30 tys. widzów. Współpracował m.in. z Teatrem Polskim we Wrocławiu, Teatrem Miejskim w Gdyni, Teatrem Wielkim w Łodzi, czy Teatrem „Ateneum” w Warszawie.

Zagłosuj na Toruń
Na stronie kulturaonline.pl można głosować na miasta, które mają największą szansę na tytuł ESK 2016. Toruń zajmuje pierwsze miejsce i ma już 44 proc. wszystkich głosów.

"Nowości" z 23 lutego 2010 roku.

niedziela, 21 lutego 2010

84. Popieram Toruń!

Wizerunkowa akcja „Popieram Toruń” to prosty pomysł, dzięki któremu każdy może dołożyć swoją cegiełkę do wspólnej sprawy. Tak prosty, że aż wstyd, iż nikt tego wcześniej nie wymyślił. Nie chodzi przecież o zwykłe lansowanie się w sieci, ale czytelny i pozytywny przekaz, który płynie na zewnątrz. Jaki? „Jestem dumny z tego, że żyję w Toruniu. Wierzę, że właśnie moje miasto ma szansę zostać Europejską Stolicą Kultury”. Nic dodać, nic ująć.
Efekt toruńskiej akcji widać od razu. Chwyciła. I to nawet bardzo. Liczba osób, które zdecydowały się wesprzeć starania Torunia, wciąż rośnie. Codziennie w Internecie pojawiają się kolejne fotografie, coraz bardziej zaskakujące i nietypowe. Czego to dowodzi? Wystarczy dać ludziom szansę i otworzyć furtkę, aby mogli wyrazić się w odpowiedniej formule, a z chęcią to zrobią. Bez znaczenie są dla nich boje o dyrektorski stołek oraz przelewanie miejskiej kasy z jednego naczynia w drugie.
Do czego może nas to w konsekwencji zaprowadzić? Czy Toruń zostanie w 2016 roku Europejską Stolicą Kultury? Chciałbym już dziś znać prawidłową odpowiedź, ale nie wiem. Nie przeszkadza mi to jednak wierzyć, że właśnie tak będzie. Skąd bierze się to przekonanie? Każdy, kto chodzi wieczorami ulicami starówki, nuci sobie czasem piosenki Republiki, a w nozdrzach przynajmniej raz czuł zapach pierników, doskonale zna odpowiedź na takie pytanie.

piątek, 19 lutego 2010

83. Polemika Marcinkiewicz-Kubjaczyk

List otwarty byłej szefowej Krzywej Wieży z odpowiedzią na wywiad z Krystianem Kubjaczykiem zamieszczony we wtorkowym wydaniu "Nowości".

Szanowny Panie Dyrektorze,
Pragnę wyrazić ogromne zaskoczenie Pana wypowiedzią na łamach „Nowości”, w artykule pt: „Chcą statku i pszczół”. (...)
W chwili zdawania instytucji przekazałam Panu pełne informacje na temat przebiegu prac nad koncepcją wiodącą Torunia. Tworzył ją 7-osobowy (liczba nie jest przypadkowa), międzynarodowy Zespół ekspertów, któremu przewodniczyłam, a w którego skład, oprócz mnie wchodzili: Mario Caeiro, Michael Staab, Christian Nold, dr Michał Targowski oraz jak Pan wspomina jedna osoba z Torunia, która prosiła o zachowanie anonimowości. W grudniu do zespołu miał oficjalnie dołączyć również dr Tomasz Szlendak.
Główna koncepcja jak i hasło przewodnie „Tradycja rewolucji” są mojego autorstwa. Wynika to w naturalny sposób z samego faktu, że przez rok pełniłam rolę dyrektora programowego "Toruń 2016". Ze względu na moje doświadczenie w tworzeniu aplikacji, w tym o środki EU oraz doświadczenie kuratorskie, managera kultury projektów międzynarodowych oraz znajomość polityki kulturalnej Unii Europejskiej byłam przeciwna powoływaniu dodatkowego, a już na pewno jednoosobowego stanowiska Dyrektora Programowego – zamiast niego funkcjonował Zespół ekspertów. Ze względów urzędowych, proceduralnych i dla wypełnienia zapisów statutu, który był tworzony przez osoby nie znające specyfiki tego projektu, zostałam zmuszona do ogłoszenia konkursu na stanowisko Dyrektora Programowego.
Jak Panu wiadomo, na grudniowym spotkaniu Zespołu ekspertów miało nastąpić zatwierdzenie przygotowanej przeze mnie prezentacji koncepcji wiodącej. Dodatkowo, o opinię poprosiłam grono ekspertów zaangażowanym w projekt ESK w innych krajach. W listopadzie zyskałam dwie wysokie, merytoryczne oceny. Zatwierdzona prezentacja miała następnie zostać przedstawiona pod publiczną debatę i ocenę Rady Programowej.
W dniu przekazywania Panu instytucji prezentacja miała formę ramową. Miała ona jeszcze zostać przez Pana wraz z obecnymi w Toruniu przez kilka dni ekspertami dopracowana. O ile mi wiadomo tak się jednak nie stało. Tak więc, publicznie ogłoszona na grudniowym spotkaniu w Dworze Artusa koncepcja została zaprezentowana w bardzo skróconej i niedopracowanej formie.
Dokument, o którym wspomina prasa i który przekazał Pan Radzie Programowej, autorstwa Mario Caeiro, ma charakter filozoficznych notatek, z których część nigdy nie miała trafić do aplikacji. Podczas spotkania ekspertów w grudniu miał nastąpić przydział konkretnych rozdziałów aplikacji do napisania przez poszczególnych członków Zespołu. Zgodnie z harmonogramem pracy nad aplikacją oraz zgodnie z podpisanymi z nimi umowami mieli oni nadesłać pisemnie opracowane rozdziały do końca marca 2010. Tak więc za miesiąc mielibyście Państwo napisany główny trzon aplikacji!
Ze względu na „histeryczny” tryb, w jakim "odbierana" była mi instytucja, pełna wersja koncepcji nie jest więc Panu znana. Najpełniejszy jej opis stanowi przekazany Panu i zaprezentowany Prezydentowi Miasta Torunia 2-stronicowy dokument. Brakuje w nim nadal dwóch istotnych członów – jeden z nich miał powstać we współpracy z dr Szlendakiem, a drugi miałam uzupełnić ja sama. Dlatego też Rada Programowa nie mogła mieć szansy na „szczegółowe” zapoznanie się z efektem pracy naszego Zespołu, tym bardziej, że zwolnił Pan Kierownika Działu Aplikacji - jedyną osobę z Toruń 2016 poza mną, która uczestniczyła w spotkaniach Zespołu, miała wgląd w treść prezentacji i była w stanie przekazać Radzie Programowej pełną wersję koncepcji.
Pomijanie mojego nazwiska jako autora koncepcji jest wyrazem braku szacunku dla mojej pracy, odmawianiem własności intelektualnej, ale przede wszystkim Pana, nieświadomym jak zakładam, wkładem w próbę zdyskredytowania mojej osoby, pełną do tej pory fałszywych pomówień, nie mających nic wspólnego ani z dociekaniem prawdy, ani z rzekomym dobrem społeczności Torunia.
Proszę Pana o dotrzymanie danego słowa, że publicznie będzie Pan informował kto jest autorem koncepcji.
Bardzo proszę o zadośćuczynienie
Łączę wyrazy szacunku
Olga. A. Marcinkiewicz

Odpowiedź p.o. dyrektora "Toruń 2016" Krystiana Kubjaczyka na list byłej szefowej Krzywej Wieży.

Z zaciekawieniem odczytałem zamieszczony w Nowościach z 18 lutego 2010 list pani Olgi Marcinkiewicz „Jestem współautorką tej koncepcji”. W związku z powyższym zmuszony jestem odnieść się do wielu nieścisłości w nim zawartych.
Liczba ekspertów: Umowy, który są namacalnym dowodem na współpracę Toruń 2016 z ekspertami zostały podpisane z Mario Caeiro, Michaelem Staabem, dr Michałem Targowskim – osobą, która w wywiadzie ze mną nie była wymieniona z nazwiska, gdyż nie mieliśmy pewności, czy dr Targowski by sobie tego życzył oraz Christianem Noldem (był w Toruniu tylko raz). Prosta arytmetyka mówi więc, że ekspertów było co najwyżej 4 a nie 7.
Treść koncepcji: w chwili przejęcia instytucji zapoznaliśmy się z wszystkimi namacalnymi efektami pracy zespołu ekspertów nad koncepcją aplikacji. Jedynym obszernym i wszechstronnym dokumentem, który jako instytucja posiadamy i który może stanowić bazę dla koncepcji aplikacji jest dokument pana Maria Caeiro. Ów dokument ma faktycznie naukowo-filozoficzny charakter, ale zawiera też konkretną wizję programu i wskazuje na filary, na których może oprzeć się program obchodów. Dwustronicowy dokument przedstawiony Prezydentowi, o którym wspomina Pani Marcinkiewicz nie wnosi nic nowego do koncepcji Toruń 2016 – jest jedynie powieleniem tez zawartych w koncepcji pana Caeiro, lub ujmując to inaczej – jego esencją, streszczeniem. W zeszłym roku odbyły się 3 spotkania ekspertów – możliwe, że dokument pana Caeiro zawiera w sobie postulaty i myśli, które powstały podczas tych spotkań, którym przewodniczyła pani Olga Marcinkiewicz. Prawdopodobne jest to, że wiele z pomysłów, które padły podczas tej burzy mózgów była autorstwa pani Olgi Marcinkiewicz – nie zmienia to jednak twardych faktów – nie istnieje żaden dokument autorstwa Pani Marcinkiewicz, na podstawie którego była dyrektor Toruń 2016 mogłaby sobie rościć prawo do autorstwa koncepcji. Oprócz obszernego dokumentu pana Caeiro instytucja posiada jednostronicowy schemat obchodów przygotowany przez Michaela Staaba oraz dwustronicowy tekst Christiana Nolda, który wskazuje na problem toruńskiego Starego Miasta, który jednak w żaden sposób nie łączy się z koncepcją aplikacji i nie może zostać w nią włączony. Radzie Programowej zostały przekazane wszystkie dokumenty, które miały potencjał do tego, aby na ich podstawie dalej pracować.
Prezentacja w Dworze Artusa: grudniowa prezentacja w Dworze Artusa na temat koncepcji aplikacji została według pani Marcinkiewicz zaprezentowana w bardzo skróconej i niedopracowanej formie. Ową prezentację przygotowała pani Katarzyna Wiączek, ówczesna kierownik Działu Wniosku, jedyna - jak sama pani Marcinkiewicz ujęła w swoim liście - osoba, która uczestniczyła w zebraniach zespołu. Nie było więc chyba osoby bardziej kompetentnej do stworzenia owej prezentacji. Jeżeli produkt końcowy był niesatysfakcjonujący, świadczy to jedynie o tym, że pani Wiączek mimo obecności na spotkaniach zespołu i zapoznania się z całą istniejącą dokumentacją nie była w stanie zaprezentować w przekonujący sposób efektów pracy tego gremium.
Forma listu: frapujące jest nadużywanie w liście pani Marcinkiewicz trybu przypuszczającego, m.in. w stwierdzeniach takich jak: „za miesiąc mielibyście Państwo główny trzon aplikacji”. W momencie, kiedy do złożenia wniosku zostało zaledwie pół roku, konieczna jest systematyczna praca według ściśle ustalonego harmonogramu nad poszczególnymi pytaniami wniosku aplikacyjnego. Nie mamy czasu na snucie wizji i zastanawianie się, „co jako instytucja mielibyśmy w ręku” w marcu 2010, kto dołączyłby do zespołu oraz jak pełną koncepcję przedstawiłaby Radzie Programowej ówczesna kierowniczka Działu Wniosku. (Jak Pani Marcinkiewicz twierdzi w liście, nie znam pełnej koncepcji opracowanej przez jej zespół. Tym bardziej zastanawiające jest, że ówczesna pani kierownik Działu Wniosku miałaby taką pełną koncepcję przedstawić przed Radą, a nie uczyniła tego wobec mnie).
Reasumując. W chwili obecnej Dział Wniosku Toruń 2016 intensywnie pracuje nad odpowiedziami wniosku aplikacyjnego bazując na posiadanych dokumentach i uwzględniając konstruktywne uwagi Rady Programowej. Chciałbym również podkreślić, że aplikacja konkursowa składa się z siedmiu różnych działów, a nie jednego, do którego odnosi się Pani Marcinkiewicz.
Z poważaniem, Krystian Kubjaczyk, p.o. dyrektora Toruń 2016

"Nowości" z dnia 18 i 20 lutego 2010 roku.

wtorek, 16 lutego 2010

82. Torunianie chcą kosmicznego statku

Od grudnia 2009 roku biuro ESK wciąż się rozwija. Krystian Kubjaczyk wprowadził dyżury pracowników, rozwinął stronę internetową, zainicjował powstanie "Fundacji z Kulturą", stworzył Formalizator Kultury, zlikwidował TOST, ruszył z akcję "Popieram Toruń" oraz rozpoczął prace nad wolontariatem europejskim.
W wywiadzie opowiada o propozycjach mieszkańców dotyczących ESK 2016 oraz pracach wokół koncepcji stworzonej przez Mario Caeiro i Michaela Staaba.

- Nie czuje Pan goryczy porażki, że w prawie 200 tys. mieście nie znalazł się żaden sensowny śmiałek, który byłby gotów zostać dyrektorem artystycznym?

- Nie do końca tak jest. Część osób z Torunia realizuje się przecież zawodowo w innych miastach. Osoby, które znają się na artystyczno-organizacyjnych działaniach są z reguły bardzo mobilne.

- Myśli Pan o skomplikowanej sytuacja Romualda Wiczy Pokojskiego, czy Marka Żydowicza?

- Ogólnie. W dzisiejszych czasach człowiek nie ogranicza się już do pracy w jednym mieście. Dlatego zupełnie nie dziwi mnie i nie widzę żadnych przeszkód w tym, aby osoba z Wrocławia pracowała dla Torunia. Osadzenie w środowisku może być walorem, ale też czymś, co przeszkadza. Liczę na to, że osoba z innego miasta będzie miała świeższe, zewnętrzne spojrzenie. Dzięki czemu łatwiej będzie jej wyłuskać to, co jest wartościowe.

- Jeżeli nikt się nie zgłosił, to może to jest znak? Może w Toruniu niestety słabnie zainteresowanie ESK?

- Nie sądzę. Świadczy o tym zainteresowanie kolejnymi etapami naszych starań, zarówno w środowiskach twórczych, jak i dziennikarskich i politycznych. Na pewno ESK jest sporym wyzwaniem dla miasta. Mieszkańcy sami pukają do drzwi Krzywej Wieży z pomysłami. Średnio odwiedzają nas po dwie osoby dziennie.

- Ich najbardziej śmiałe pomysły to...?

- Sprowadzenie statku kosmicznego ze Stanów Zjednoczonych. Mieliśmy też kilka pomysłów, aby postawić na pszczoły jako symbol Torunia. Nie pamiętam już dokładnie jak to było motywowane. Pszczoły to miód, a miód to pierniki... Koło obserwatorium w Piwnicach miała powstać ogromną pasiekę. Nie chcę zbyt wiele mówić, bo część z nich to autorskie koncepcje. Postulowano również wykorzystanie biomasy, czy źródeł geotermalnych.

- Jak Pan reaguje na takie propozycje?

- Wysłuchuje wszystkich, a przy niektórych próbuję zejść na poziom realności. Część mimo, że jest możliwa do realizacji, to nie wpisuje się w kryteria naszych starań. Często to po prostu zwykłe pomysły na działania artystyczne, a to nie zawsze jest tożsame z wartościowym projektem promocyjnym lub takim, który ma szansę znaleźć się w programie na rok 2016.

- Jak zmieni się funkcjonowanie biura ESK, kiedy już zostanie wybrany dyrektor artystyczny?

- Najlepszym rozwiązaniem będzie współdziałanie trzech podmiotów. Instytucji "Torun 2016", czyli mojej osoby, dyrektora programowego i rady programowej. Dyrektor programowy przygotuje koncepcję łącznie z całym programem. Poddamy ją pod dyskusję na radzie. Ostateczna decyzja dotyczące tego, które, projekty umieścimy w konkursowej aplikacji Torunia będzie jednak należała do mnie.

- Jakie będzie pierwsze zadanie dyrektora programowego?

- Przeprowadzenie konkursów na projekty. Część tych konkursów będzie zamknięta i skierowana do określonych środowisk, a część - otwarta i skierowane do wszystkich mieszkańców w regionie.

- Roman Kołakowski zamierza oprzeć się w tworzeniu programu "Torun 2016" na koncepcji Mario Caeiro. Do tej pory nigdzie jeszcze nie podano kto ją współtworzył?

- Zespół międzynarodowy złożony z trzech osób. Oprócz Portugalczyka Mario Caeiro pracowali przy tym jeszcze Michael Staab z Niemiec i jedna osoba z Torunia, której nazwiska nie chciałbym na razie ujawniać. Rada programowa po szczegółowym zapoznaniu się z efektem ich prac, postanowiła wnieść kilka poprawek. Aktualnie trwają pracy nad modyfikacją tej koncepcji.

- Gdzie upatruje Pan największych zagrożeń dla Torunia?

- Jedynym zagrożeniem, które widzę w tej chwili to budowanie złej atmosfery wokół naszych starań. Podjęliśmy już kilka działań, aby to zmienić.

"Nowości" z 16 lutego 2010 roku.

piątek, 12 lutego 2010

81. Wokół dyrektorskiego stołka

Na kandydaturę Romana Kołakowskiego można spojrzeć z dwóch stron. Albo wychodzimy na prostą, albo sprawy wymykają się spod kontroli.

- Radni nie mają wpływu na działania związane z ESK. Ich rolę ograniczono do powołania biura "Toruń 2016" i przyznania środków na jego działanie - twierdził niedawno na konferencji toruńskiej PO radny Bartłomiej Jóźwiak. - Nieoficjalnie wiemy, że prowadzone są jakieś rozmowy, czy casting. Taka forma dialogu nie za bardzo nam odpowiada.
Chodzi o kolejnego kandydata na fotel dyrektora artystycznego. Roman Kołakowski podobnie jak prof. Witold Chmielewski nie musiał startować w konkursie, aby dostać szansę prezentacji przed Radą Programową ESK. Z jej członkami spotkał się w poniedziałek. Teraz do 22 lutego ma czas, aby opracować m.in. harmonogram działań wokół aplikacji Toruń ESK 2016. Nie ukrywa, że zamierza oprzeć się na koncepcji przygotowywanej przez dyrektora artystycznego festiwalu "Skyway" Mário Caeiro z Portugalii.
Swoich wątpliwości, czy w ogóle potrzebny jest nam dyrektor artystyczny, od początku nie ukrywał przewodniczący magistrackiej komisji kultury, promocji i turystyki Bogdan Major.
- Sądzę, że lepiej przydałby się nam kilkuosobowy zespół menadżerów, który miałby do dyspozycji ciało doradcze z dyrektorem "Toruń 2016" jako grupą decyzyjną. Takie rozwiązanie byłoby bardziej dynamiczne - mówi. - Kogo widziałbym w tym gronie? Najlepiej osoby, które dobrze znają Toruń.
Jeżeli wrocławski animator kultury zyska rekomendację Rady Programowej ESK, to decyzja o tym, czy obejmie funkcję dyrektora artystycznego "Toruń 2016" będzie należała już tylko do prezydenta Michała Zaleskiego. Co ciekawe Kołakowski twierdzi, że do czasu napisania aplikacji konkursowej ESK, czyli 30 sierpnia nie chce pracować na etacie, ale na umowę o dzieło. Dlaczego?
- Jeżeli wszystko potoczyłoby się pozytywnie, w co nie wątpię, to wtedy będziemy rozmawiać o umowie, która respektowałaby prawa obu stron. Prawa producenckie Torunia oraz prawa autorskie mojej koncepcji - twierdzi Kołakowski. - Sądzę, że jeszcze przed złożeniem aplikacji trzeba podjąć poważne rozmowy finansowe dotyczące kolejnych lat oraz samego 2016 roku. Po co? Aby w aplikacji nie zapisać rzeczy, z których trzeba się będzie później wstydliwie wycofać.
Roman Kołakowski ma 52 lata. Jego jedynym długoletnim kontraktem zawodowym był 10-letni okres dyrekcji artystycznej Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Współpracował z m.in. Teatrem Polskim we Wrocławiu, Teatrem Miejskim w Gdyni, Teatrem Wielkim w Łodzi. Jego specjalnością są plenerowe widowiska multimedialne.

"Nowości" z 12 lutego 2010 roku.

wtorek, 9 lutego 2010

80. Roman Kołakowski na dyrektora

W poniedziałek Rada Programowa ESK pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Romana Kołakowskiego na dyrektora programowego "Toruń 2016".

Dramaturg, poeta, pisarz i menedżer kultury. Jego specjalnością są plenerowe widowiska multimedialne: „Anioły Europy”, koncert z okazji wejścia Polski do UE zgromadził na wrocławskim rynku 30 tys. widzów. Kołakowski sprowadził do Polski m.in.: Cesarię Evorę, Dee Dee Bridgewater, Ute Lemper, Nicka Cave'a, czy The Tiger Lillies. Propozycja, aby został dyrektorem programowym wyszła od Wojciecha Zaguły. Wspólnie realizowali koncerty papieskie, a w zeszłym roku pracowali przy bydgoskim festiwalu "Pejzaż bez ciebie". Kołakowski do 22 lutego ma opracować harmonogram działań Toruń 2016. Wówczas po zapoznaniu się z wynikami jego pracy, rada programowa podejmie ostateczną decyzję. Poniżej rozmowa z Romanem Kołakowskim.

- Ma pan już pomysł na Toruń ESK 2016?

- Kiedy padła propozycja, abym został dyrektorem programowym, poprosiłem o spotkanie z Radą Programową. Nie chcę tworzyć programu bez rozmów z reprezentantami poszczególnych środowisk Torunia. Podzieliłem się z nimi uwagami na temat koncepcji Mário Caeiro (dyrektor artystyczny "Skyway" - przyp. red.). ESK 2016 tylko wtedy może przysłużyć się Toruniowi, jeżeli przy okazji tego projektu regionalni artyści nawiążą kontakty z artystami z Europy. To podstawa. Kulminacją działań powinien być rok 2016, ale na tym ten projekt się nie kończy.

- Czyli zamierza pan koncepcję przygotowaną przez Mário Caerio odbudować konkretami?

- Tak. Ja jestem praktykiem. Trzeba stworzyć szczegółowy program na każdy kolejny rok starań Torunia. Mam kilkanaście dość spektakularnych pomysłów, które pomogłyby zwrócić uwagę na Toruń. Na razie ich jeszcze nie zdradzę. Wymagają szczegółowych ustaleń.

- Realizował pan już podobne przedsięwzięcia?

- Wystarczy wspomnieć "Weill 2000" we Wrocławiu. W jego ramach współpracowali ze sobą polscy twórcy z różnych dziedzin, wsparci artystami z Holandii, czy gwiazdą jazzu Dee Dee Bridgewater. Nieco później wokalistka nagrała płytę poświęconą Kurtowi Weillowi, a na jej okładce pojawił się tekst, że jej pomysł narodził się w Polsce. Podobnie było z Nickiem Cavem. Dopiero wspólny koncert ze Staszkiem Soyką, Maćkiem Maleńczukiem i Anna Marią Jopek skłonił do głębszego zainteresowania jego twórczością w Polsce. Sam Cave wspominał o tym wydarzeniu za granicą.

- Jak będzie w Toruniu?

- Nie chodzi o to, aby sprowadzić świetną wystawę multimedialną. Ważniejsze jest to, aby zagraniczny artysta mógł zrealizować swój projekt w ramach współpracy z regionalnymi twórcami. Tak, aby później mógł nastąpić rewanż. Chciałbym ogłosić zamknięte konkursy skierowane do środowisk oraz otwarte do mieszkańców. Toruń ma problem z tym, aby informacja o tym, co się w nim dzieje docierała do centralnych mediów. ESK jest narzędziem, które może pomóc to przełamać.

"Nowości" z 10 lutego 2010 roku.

Warto wiedzieć

We wtorek niezależnie od decyzji nt. dyrektora programowego, toruńska PO wysunęła własny karkołomny pomysł, aby wzmocnić szansę miasta na ESK podejmując rozmowy z Markiem Żydowiczem na temat powrotu "Camerimage" do Torunia".

79. Kto jest największym rywalem?

Dziś kończymy naszą sondę, w której pytaliśmy, które z miast startujących w konkursie ESK jest największym rywalem Torunia. Poniżej wyniki.

1. Gdańsk 38 proc.
2. Łódź 28 proc.
3. Lublin 19 proc.
4. Wrocław 7 proc.
5. Szczecin, Warszawa - 2 proc.
6. Poznań - 1 proc.


Po prawej stronie prezentujemy kolejną ankietę. Tym razem dość prowokacyjnie pytamy: "Kto nie powinien zasiadać w Radzie Programowej ESK?" Zapraszamy do głosowania.
Krótka charakterystyka wszystkich członków rady TUTAJ.

PS. Podczas ostatniej wizyty ministra Bogdana Zdrojewskiego w Toruniu nie zabrakło okazji, aby podpytać go o zespół ekspertów, który ma oceniać miasta w pierwszej turze konkursu ESK. Co odpowiedział?
- Grupa już powstała, ale nie ujawnimy jej składu do 30 sierpnia, kiedy to rozpocznie się konkurs. Nie chcę, aby wywierano na jej członków jakiekolwiek naciski - mówi Bogdan Zdrojewski. - Połowę ekspertów wyznaczyła Komisja Europejska. Eksperci reprezentują różne dziedziny, m.in, sztukę, dziedzictwo narodowe, organizację imprez plenerowych i festiwali. Jest nawet prawnik.

czwartek, 4 lutego 2010

78. Nie ma już TOST-u

Biuro ESK "Toruń 2016" zdecydowało się zaprzestać wydawania bezpłatnego miesięcznika "Tost", który informował o najważniejszych wydarzeniach w Toruniu i Bydgoszczy. Powód? Zbyt duże koszty. Prawda jest taka, że w Toruniu nie potrzeba drugiego bezpłatnego pisma. Wystarczy wydawany przez władze miasta "Ikar". Trzeba go jednak nieco zmodernizować na potrzeby działań ESK 2016.

77. Popieram Toruń!

Ruszyła pierwsza akcja wizerunkowa koordynowana przez biuro ESK „Toruń 2016”. Dzięki niej każdy może zostać jednym z ambasadorów.

Radosław Smużny, Sławek Wierzcholski, Artur Cieciórski i Jan Ząbik. Co ich łączy poza tym, że mieszkają w Toruniu? Wszyscy popierają naszą kandydaturę w walce o ESK 2016. Od lutego ruszyła społeczna kampania „Jestem z Torunia, popieram Toruń”. Na fotosach, które od początku tego tygodnia można oglądać w internecie, mówią o swoim zawodzie lub pasji. Wkrótce ich twarze trafią do materiałów promocyjnych, a może nawet na billboardy.
Kampania jest otwarta na torunian. Każdy może się w nią włączyć. Wystarczy tylko wejść na stronę www.popieram.torun2016.eu W planach jest realizacja spotów z bohaterami akcji. Kampania jest jednym z pomysłów „Toruń 2016” na odbudowanie wiary mieszkańców w projekt ESK. Bardzo fajny pomysł. Jej finał zaplanowano na marzec.