Na karkołomny pomysł wpadł Roman Kołakowski, gdy w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury dla Torunia postanowił wykorzystać wsparcie Bydgoszczy. Zawrzało, jakby ktoś włożył kij w mrowisko. Mamy co prawda takie wspólne inicjatywy kulturalne obu miast jak „Harmonica Bridge” czy „Plateaux Festival”, ale to wcale nie oznacza, że dzięki temu uda się spoić kulturalnie dwa żywioły. I tu pojawia się zasadnicze pytanie. Czy rzeczywiście trzeba je łączyć?
W przypadku współpracy Torunia z miastami regionu mamy bowiem zupełnie inną sytuację od tej, do której doszło przy okazji przyznania tytuł ESK 2010 Zagłębiu Ruhry. Tutaj nikt nie mówi o bezwzględnie ścisłym związku, ale wzajemnym wsparciu i możliwości zaprezentowania się przy tej okazji na europejskiej arenie. Teoretycznie pozostałe miasta powinny więc same ustawiać się w kolejce, aby z tego skorzystać. Jaki wniosek?
Krzyki bydgoskich działaczy o wydzieraniu imprez to zatem nic innego jak głosy lokalnych populistów zapatrzonych krótkowzrocznie na własne podwórku. Dziwi tylko, że do tej pory Roman Kołakowski nie pofatygował się, aby podjąć dialog z bydgoskim środowiskiem. Wcześniej nie popisał się przy okazji konfliktu o klub eNeRDe, teraz zaniedbał rozwój własnej inicjatywy. Wstyd. Po coś chyba został wybrany dyrektorem programowym ESK...
W przypadku współpracy Torunia z miastami regionu mamy bowiem zupełnie inną sytuację od tej, do której doszło przy okazji przyznania tytuł ESK 2010 Zagłębiu Ruhry. Tutaj nikt nie mówi o bezwzględnie ścisłym związku, ale wzajemnym wsparciu i możliwości zaprezentowania się przy tej okazji na europejskiej arenie. Teoretycznie pozostałe miasta powinny więc same ustawiać się w kolejce, aby z tego skorzystać. Jaki wniosek?
Krzyki bydgoskich działaczy o wydzieraniu imprez to zatem nic innego jak głosy lokalnych populistów zapatrzonych krótkowzrocznie na własne podwórku. Dziwi tylko, że do tej pory Roman Kołakowski nie pofatygował się, aby podjąć dialog z bydgoskim środowiskiem. Wcześniej nie popisał się przy okazji konfliktu o klub eNeRDe, teraz zaniedbał rozwój własnej inicjatywy. Wstyd. Po coś chyba został wybrany dyrektorem programowym ESK...