czwartek, 28 stycznia 2010

76. Siedem miesięcy

Decyzja zapadła. Nie będzie trzeciego konkursu na dyrektora programowego ESK. Dwa poprzednie dobitnie pokazały, że brakuje śmiałków, którzy zdecydowaliby się podjąć wyzwanie. I to brakuje w Toruniu! W dwustutysięcznym mieście, które chełpi się tym, że jest prężnie działającym ośrodkiem akademickim, posiadającym kilkanaście znakomicie funkcjonujących placówek kulturalnych i grono artystów, których nazwiska znane są w całej Polsce. Zastanawiające. Dlaczego tak jest?
Ostatnia sytuacja z prof. Witoldem Chmielewskiem potwierdziła, że nie tak łatwo jest stanąć nagle po drugiej stronie barykady. Z pozycji kontestatora, zmienić się w nagle demiurga, która musi ogarnąć coś więcej niż własne autorskie koncepcje. I jeszcze zrobić to na tyle umiejętnie, aby zadowolić wszystkich. W tej pogoni za zrobieniem wszystkim jednocześnie dobrze tkwi właśnie problem. Albo promocja własnego artystycznego ego, albo rozmienianie się na drobne próbując objąć zbyt wiele.
Po rezygnacji z dyrektora programowego jego zbroje przywdzieje Rada Programowa ESK. Dobrze? Źle? To doświadczeni gracze, ale każdy ich pomysł zawsze będzie konsensusem piętnastu osób. Czy rzeczywiście uda im się opracować jedną spójną wizję, dobrze ją opakować i sprzedać na zewnątrz? Dziś już nie ma czasu się nad tym zastanawiać. Do końca sierpnia, kiedy to mamy zaprezentować nasz pomysł na ESK 2016 pozostało równe siedem miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz