Aby uniknąć mydlenia oczu, zasady powinny być jasne. Czarne ma być czarne, a białe ma pozostać białe. Kiedy Bydgoszcz zerwała podpisaną z Toruniem deklarację wsparcia i postanowiła sama zawalczyć o europejskie laury, było jasne, że współpraca na linii obu miast nie wchodzi w rachubę. Dwójka reprezentantów Bydgoszczy w Radzie Programowej ESK poczuła ten klimat od razu i postanowiła z otwarta przyłbicą opuścić gorący teren. Kto łudził się, albo przekonywał, że będzie inaczej, przygotowywał się do strzału do własnej bramki.
Strzał padł i to nie jeden a ponad pięćdziesiąt. Marzena Matowska, która miała być głosem regionu, powiedziała sporo. Problem polega na tym, że w jednym kierunku, co jak sama uważa wcale nie przekreśliło jej udziału w dalszych pracach wokół Toruń ESK 2016. Dziwne. Może się łudzę, ale wierzę, że niektórzy powinni mieć jakieś granice własnej ludzkiej przyzwoitości. Po działaniach pani dyrektor z Bydgoszczy wyraźnie jednak widać, że mogą one być niestety niebezpiecznie przesunięte.
W całej sprawie nie chodzi o wylewanie żalu na konkurenta. O to, że te magiczne pięćdziesiąt projektów członkini Rady Programowej "Toruń 2016" może nagle przechylić szalę zwycięstwa na strony Bydgoszczy, bo o tym nie ma mowy. Nie lubię po prostu, jak ktoś z szerokim uśmiechem robi drugiego jawnie w konia. I to dodatkowo na jego własne życzenie.
Strzał padł i to nie jeden a ponad pięćdziesiąt. Marzena Matowska, która miała być głosem regionu, powiedziała sporo. Problem polega na tym, że w jednym kierunku, co jak sama uważa wcale nie przekreśliło jej udziału w dalszych pracach wokół Toruń ESK 2016. Dziwne. Może się łudzę, ale wierzę, że niektórzy powinni mieć jakieś granice własnej ludzkiej przyzwoitości. Po działaniach pani dyrektor z Bydgoszczy wyraźnie jednak widać, że mogą one być niestety niebezpiecznie przesunięte.
W całej sprawie nie chodzi o wylewanie żalu na konkurenta. O to, że te magiczne pięćdziesiąt projektów członkini Rady Programowej "Toruń 2016" może nagle przechylić szalę zwycięstwa na strony Bydgoszczy, bo o tym nie ma mowy. Nie lubię po prostu, jak ktoś z szerokim uśmiechem robi drugiego jawnie w konia. I to dodatkowo na jego własne życzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz