piątek, 12 lutego 2010

81. Wokół dyrektorskiego stołka

Na kandydaturę Romana Kołakowskiego można spojrzeć z dwóch stron. Albo wychodzimy na prostą, albo sprawy wymykają się spod kontroli.

- Radni nie mają wpływu na działania związane z ESK. Ich rolę ograniczono do powołania biura "Toruń 2016" i przyznania środków na jego działanie - twierdził niedawno na konferencji toruńskiej PO radny Bartłomiej Jóźwiak. - Nieoficjalnie wiemy, że prowadzone są jakieś rozmowy, czy casting. Taka forma dialogu nie za bardzo nam odpowiada.
Chodzi o kolejnego kandydata na fotel dyrektora artystycznego. Roman Kołakowski podobnie jak prof. Witold Chmielewski nie musiał startować w konkursie, aby dostać szansę prezentacji przed Radą Programową ESK. Z jej członkami spotkał się w poniedziałek. Teraz do 22 lutego ma czas, aby opracować m.in. harmonogram działań wokół aplikacji Toruń ESK 2016. Nie ukrywa, że zamierza oprzeć się na koncepcji przygotowywanej przez dyrektora artystycznego festiwalu "Skyway" Mário Caeiro z Portugalii.
Swoich wątpliwości, czy w ogóle potrzebny jest nam dyrektor artystyczny, od początku nie ukrywał przewodniczący magistrackiej komisji kultury, promocji i turystyki Bogdan Major.
- Sądzę, że lepiej przydałby się nam kilkuosobowy zespół menadżerów, który miałby do dyspozycji ciało doradcze z dyrektorem "Toruń 2016" jako grupą decyzyjną. Takie rozwiązanie byłoby bardziej dynamiczne - mówi. - Kogo widziałbym w tym gronie? Najlepiej osoby, które dobrze znają Toruń.
Jeżeli wrocławski animator kultury zyska rekomendację Rady Programowej ESK, to decyzja o tym, czy obejmie funkcję dyrektora artystycznego "Toruń 2016" będzie należała już tylko do prezydenta Michała Zaleskiego. Co ciekawe Kołakowski twierdzi, że do czasu napisania aplikacji konkursowej ESK, czyli 30 sierpnia nie chce pracować na etacie, ale na umowę o dzieło. Dlaczego?
- Jeżeli wszystko potoczyłoby się pozytywnie, w co nie wątpię, to wtedy będziemy rozmawiać o umowie, która respektowałaby prawa obu stron. Prawa producenckie Torunia oraz prawa autorskie mojej koncepcji - twierdzi Kołakowski. - Sądzę, że jeszcze przed złożeniem aplikacji trzeba podjąć poważne rozmowy finansowe dotyczące kolejnych lat oraz samego 2016 roku. Po co? Aby w aplikacji nie zapisać rzeczy, z których trzeba się będzie później wstydliwie wycofać.
Roman Kołakowski ma 52 lata. Jego jedynym długoletnim kontraktem zawodowym był 10-letni okres dyrekcji artystycznej Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Współpracował z m.in. Teatrem Polskim we Wrocławiu, Teatrem Miejskim w Gdyni, Teatrem Wielkim w Łodzi. Jego specjalnością są plenerowe widowiska multimedialne.

"Nowości" z 12 lutego 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz