wtorek, 15 czerwca 2010

128. Pomysły zostały wybrane

Krystian Kubjaczyk, dyrektor „Toruń 2016”, opowiada o zmianach, jakie niesie zdobycie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury.

Analizował Pan wnioski dotychczasowych laureatów. Czym wygrywały inne miasta?

Nie ma gotowej recepty na sukces. Aplikacja musi spełniać dwa bardzo pojemne kryteria: wymiar europejski i społeczny. We wniosku należy podkreślić, dlaczego ubiegamy się o tytuł i co trwałego zostanie po roku obchodów. Miasta, które wybierano stolicami kultury, są bardzo różne. Czasem są to kilkudziesięciotysięczne, a czasem kilkumilionowe ośrodki.

W konkursie ESK nie nagradza się dotychczasowych dokonań, ale to jak miasto dzięki temu tytułowi może się zmienić. Na jaką zmianę możemy liczyć w Toruniu?

Już po dotychczasowych latach widać, że udział w konkursie ożywił dyskusję o kulturze. Mamy szansę, aby to właśnie ona stała się w Toruniu takim kołem zamachowym, które zmieni całe miasto i mentalność jego mieszkańców. W naszym mieście wyraźnie widać już taką tendencję. Nie przez przypadek miasto inwestuje w infrastrukturę kulturalną. Chcemy, żeby Toruń był postrzegany nie tylko przez pryzmat swojego dziedzictwa historycznego, ale stał się przestrzenią do innowacyjnych działań artystycznych.

Odczuje to przeciętny Kowalski?

Rok 2016 będzie dla niego wyjątkowy. We większych miastach - przy mnogości ofert - obchody ESK 2016 mogą być mniej widoczne. Ale nie w Toruniu, gdzie trudno będzie tego nie zauważyć. Będzie więcej imprez i o wyższej jakości. W kolejnych latach planujemy akcje, które przybliżą kulturę mieszkańcom Torunia.

Toruń w sprawie ESK podpisał porozumienie z miastami z regionu. Co tak naprawdę możemy im zaoferować, jak wygramy?

Budowanie wspólnej tożsamości regionalnej wokół idei ESK oraz wspólne działania promocyjne. Każde z tych miast będzie mogło współuczestniczyć w profitach płynących z tego tytułu.

Mówi Pan o wspólnym tworzeniu aplikacji, gdy ona jest już prawie gotowa.

A te miasta już bardzo mocno włączyły się w jej stworzenie. Z całego regionu spłynęło sporo projektów. To wszystko, co mogą obecnie zrobić.

Miasto, które nie podpisze z Toruniem takiego porozumienia, będzie miało mniejszą szansę, aby zostać promowane przy okazji ESK 2016?

Nie.

W takim razie po co takie porozumienie?

Jest to wyraźna deklaracja współpracy, która jest solidną podstawą do konkretnych działań. Te miasta, które nie podpisały porozumienie nie przekreślają jednak swojej szansy na współpracę z nami.

Kiedy poznamy wybrane pomysły, które złożyli do Krzywej Wieży twórcy?

Dopiero po zakończeniu procedury konkursowej. Mam nadzieję, że nastąpi to pod koniec roku 2011.

Samych zainteresowanych też nie będziecie informowali wcześniej?

Powiadomienie autorów mogłoby częściowo wiązać się z ujawnieniem aplikacji, a więc będziemy musieli z tym poczekać. Chyba że ich pomysły będą wymagały uszczegółowienia.

Czyli ten kto złożył swój pomysł do biura ESK 2016, a nie został wybrany, nie może teraz zrealizować go w innym mieście?

Projekt od początku zakładał, że rozpoczęcie przedsięwzięcia może nastąpić najwcześniej w roku 2012, a nie teraz.

Wybrano już te najlepsze pomysły?

Tak. Około 40 z 320 projektów, które do nas wpłynęły. Niezależnym ekspertem, który nam doradzał przy wyborze, był Ulrich Fuchs, dyrektor programowy Linz oraz doradca Marsylii.

Pomysły miały być tym brakującym ogniwem w toruńskiej aplikacji. Oznacza to, że ostatecznie zakończyliście już prace nad wnioskiem?

Tak, mamy już wszystko. W tej chwili trwa tłumaczenie pierwszej połowy aplikacji. Robimy jeszcze drobne poprawki w części zawierającej pomysły.

Jeśli Toruń nie zdobędzie tytułu ESK, to kto przyjmie tę porażkę na swoje barki? Pan, koordynator programowy Zbigniew Lisowski czy prezydent Michał Zaleski?

Przy tworzeniu wniosku pracowało kilkadziesiąt osób, ale to ja jestem odpowiedzialny za przygotowanie całości. Jestem przekonany, że mamy bardzo dobrą aplikację. Mam wrażenie, że spokojnie powinniśmy znaleźć się w drugim etapie.

"Nowości" z 15 czerwca 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz