sobota, 24 października 2009

39. Z nami się nie rozmawia

JACEK BESZCZYŃSKI, znany toruński animator życia kulturalnego opowiada o trudnościach i przeszkodach w walce Torunia o tytuł ESK 2016.

- Dość krytycznie wypowiadasz się o naszych staraniach dotyczących ESK. Nie boisz się, że zniechęcisz osoby, które wierzą, że sięgniemy po ten tytuł?

- Nie chodzi o to, aby zniechęcić. Chcę, aby wreszcie ktoś, kto o tym decyduje, zaczął rozmawiać ze środowiskiem. W tej kwestii nic się nie dzieje. Nie wspomnę, że pani Olga Marcinkiewicz (dyrektor biuro Toruń 2016 - przyp red. ) przez pół roku obiecywała nam dofinansowanie. Później na dwa tygodnie przed Anielskimi Spotkaniami zakomunikowała, że nic nie da, bo nie ma i musimy sobie poradzić sami. Przyznała, że za dużo już wydała na inne rzeczy.

- Na Festiwal Światła „Skyway”?

- Pewnie tak. I zostaliśmy z podpisanymi umowami z artystami, którym trzeba było zapłacić. Przez takie nieodpowiedzialne działanie wydawałoby się poważnych ludzi dostaliśmy cios w plecy.

- Co ci się nie podoba w działaniach dotyczących ESK?

Wciąż nie rozmawia się ze środowiskiem. Nie stworzono żadnego porządnego banku pomysłów lub planu tego, co jest jeszcze do zrobienia, aby pokazać nas na świecie. Wspomniany „Skyway” zrobiono w oparciu o importowane rzeczy, zamiast dać szansę zaistnieć lokalnym twórcom.

- Była przecież m.in. instalacja Dariusza Przewięźlikowskiego...

- Ale nie słyszałem, żeby komukolwiek coś szerzej zaproponowano. Mam wrażenie, że z nami się po prostu nie rozmawia. Za rok mamy idealne wydarzenie do takich wspólnych działań - 777. rocznicę powstania miasta Torunia. Można to połączyć nie tylko z kulturą, ale również z nauką i edukacją.

- Jesteś doświadczonym organizatorem kultury. Co według ciebie należałoby jeszcze u nas poprawić?

- Zarówno Urząd Miasta, jak i biuro ESK posiada bazę danych artystów i imprez, które dzieją się w mieście. Gdyby te najbardziej aktywne osoby zaproszono na twórcze spotkania sądzę, że byłoby to z pożytkiem dla wszystkich. Pewne festiwale mogłyby wspierać się nawzajem. W Toruniu jest dużo małych i średnich imprez, ale nie ma niczego tak naprawdę wielkiego.

- Taką sztandarową imprezą ma być teraz festiwal „Skyway”.

- Ale według kogo? Biura ESK? A kto powiedział, że to właśnie biuro ESK ma wyłączność na najlepsze pomysły? Poza tym należy się zastanowić, czy biuro ESK zostało powołane do tego, aby realizować festiwal „Skyway”? Wydaje mi się, że nie.

- Sądzisz, że powołanie Rady Programowej ESK może coś zmienić?

To jeszcze zależy, kto w niej zasiądzie. Jeśli nie będzie tam miejsca dla animatorów kultury, a tylko dla wybitnych umysłów, to co to za rada programowa? Z całym szacunkiem dla wybitnych profesorów, ale oni będą raczej mało kreatywni, jeżeli chodzi o inicjowanie działań. Rada powinna składać się z ludzi praktykujących. Oni najlepiej wiedzą jak się zabrać do pracy.

OPINIA: Olga Marcinkiewicz, dyrektor "Toruń 2016"
- Utrzymujemy stały kontakt z toruńskimi twórcami i animatorami kultury. Spotkania odbywają się dwutorowo - zarówno jako konsultacje zbiorowe, jak i indywidualne. Mając na uwadze metropolitalny charakter projektu chętnie spotykamy się również z środowiskami twórczymi z Bydgoszczy. Za nami ponad 150 spotkań z autorami projektów, animatorami życia kulturalnego, szefami instytucji zajmujących się kulturą, koordynatorami organizacji pozarządowych - także ze środowisk zajmujących się sportem, ekologią i rozwojem społeczeństwa. Wiele z nich pociągnęło za sobą nawiązanie współpracy lub wsparcie organizacyjno-promocyjne imprez i wydarzeń. Współpraca polega na współorganizacji wydarzeń. Zawarliśmy ok. 100 umów zleceń lub o dzieło z artystami, animatorami itp. Z wieloma osobami współpracujemy na stałe (np. fotoreporterzy), podobnie ze stowarzyszeniami, czy fundacjami np. ZPAP, Galeria Rusz. Mamy poczucie, że z dotarliśmy do większości z przedstawicieli tych środowisk. Mamy np. 9 podpisanych porozumień o współpracy.

"Nowości" z 24 października 2009 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz