piątek, 27 listopada 2009

51. Dyrektor nie chce mówić

Choroba zjada biuro „Toruń 2016” od wewnątrz. O atmosferze pracy, jaka panuje w Krzywej Wieży, huczy już całe miasto.

- SMS-y od pani dyrektor wysyłane w środku nocy, rozmowy z szefową „Toruń 2016”, na które, mimo że siedzi się biurko obok, trzeba zapisywać się w jej kalendarzu z tygodniowym wyprzedzeniem, to normalka - sygnalizowali „Nowościom” kilka miesięcy temu pracownicy biura. - Do tego niekonsekwencja pani dyrektor w podejmowaniu decyzji. Część przyjmuje więc polecenia tylko na piśmie. A to tylko czubek góry lodowej.
Sytuacja zaogniła się, kiedy do ekipy „Toruń 2016” dołączyła Katarzyna Wiączek, obecnie najbliższa współpracowniczka Olgi Marcinkiewicz, z którą dyrektor spędza również wolny czas. Wiączek jest kierownikiem działu wniosku. Odpowiada za konkursową aplikację, ale kiedy próbowaliśmy dowiedzieć się, jakie posiada kwalifikacje, odmówiono nam odpowiedzi.
- Nie musimy udzielać takich informacji - usłyszeliśmy od rzecznika biura ESK Jarosława Jaworskiego.
Co zastanawiające, „Toruń 2016” robiąc tajemnice z tego typu informacji, przeczy zasadzie przejrzystości urzędu. Postanowiliśmy sami poszukać. Okazało się, że Katarzyna Wiączek jest absolwentką pedagogiki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i pracowała m.in. jako nauczycielka.
Zdaniem naszych informatorów to ona trzyma w ryzach biuro, tworząc atmosferę, która raczej nie sprzyja walce Torunia o europejskie laury.
- Krzyki pod adresem pracowników, słowne szykany, a do tego zastraszanie. Podczas przedostatniej sesji Rady Miasta naskoczyła nawet na jednego z radnych - mówi jeden z pracowników. - To wszystko ociera się o mobbing.
Katarzyna Wiączek odmówiła rozmowy z „Nowościami”. Olga Marcinkiewicz nie odpowiedziała, czy wie o takich zachowaniach w biurze. Ustami Jarosława Jaworskiego twierdzi, że „ze względu na konieczność zapewnienia spokojnej atmosfery pracy zespołu, niezbędnej dla prawidłowego napisania aplikacji konkursowej” podjęła decyzję o nieudzieleniu odpowiedzi na zadane przez nas pytania.
Niedawno biuro ESK kontrolowała Państwowa Inspekcji Pracy. Stwierdziła nieprzestrzeganie prawa do co najmniej 11-godzinnego odpoczynku dobowego, zawieranie umów zlecenia zamiast umów o pracę, wykonywanie pracy w godzinach nadliczbowych (w tym porze nocnej) oraz brak ich rekompensowania.
- Zastosowano mandat w wysokości 1,3 tys. zł - mówi Katarzyna Pietraszak, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.
Z kontrolą do Krzywej Wieży weszli pracownicy też magistrackiego Wydział Organizacji i Kontroli.
- Procedury kontrolne wciąż trwają. Trudno powiedzieć, kiedy się zakończą - mówi Agnieszka Pietrzak, rzeczniczka prezydenta Torunia. - Prezydent Michał Zaleski jest informowany na bieżąco o efektach. Wynik kontroli zostanie opublikowany w BIP.

P.S. Personalia pracowników do wiadomości redakcji.

"Nowości" z 27 listopada 2009 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz